czwartek, 31 marca 2011

"Niebieski Król tam stoi!"

 kark mnie boli

Właśnie podjęłam się z własnej woli rozwiązywania dziesięć razy tego samego zadania z fizyki. Za tydzień będzie najprawdopodobniej z niego kartkówka, więc trzeba się nauczyć już na zapas. Możliwe, że zrobi facet z poprzedniego zadania, ale to wszystko jedno, oba pamiętam. Sprawdzian był naprawdę strasznie łatwy, chociaż pytając dziewczyny o stopień trudności, zaprzeczały mojej opinii i mówiły, że był trudny. Co kto woli. Na godzinie wychowawczej i polskim oglądaliśmy musical Romeo et Juliette, parę tekstów piosenek mi się podobało. Oczywiście znowu nie wzięłam ze szkoły fletu! A jutro mam sprawdzian z niemieckiego, grr, i pewnie z polskiego również. Na szczęście na geografię nie muszę się uczyć, jeszcze parę osób zostało do odpytania. No dobra, to ja powracam do mojego zadania z fizyki, jeszcze czekają mnie dwa zadania z matematyki, a potem wreszcie będę mogła pójść obejrzeć Usta-Usta i YCD. Do osiemnastej się wyrobię. Obiad, prysznic, uczing, książka. Uważam, że dzień stanowczo za krótko trwa.

środa, 30 marca 2011

Szpots, szpots...

FIZYCZKA TIME




























...nie, to jednak inaczej, cholera, bahots, bahots, 
dziubats, dziubats, siubats, subots, subots, bots, bots, gdzieś w uszach mi ten głos został, ale...

Hello. Mam dzisiaj kiepski dzień, nudny i pochmurny. Sprawdzian z fizyki muszę napisać na piątkę, a mam nadzieję, że nawet i szóstkę. Teorię oczywiście mam w małym paluszku, lecz wzory mi się trochę mieszają. Wszystko wyjdzie na sprawdzianie. Jutro wywiadówka, nie ma kto do mnie pójść, grr. Babcię pewnie "zatrudnią" na tę godzinkę lub mniej. Nie będę siedzieć przed komputerem, tylko pójdę sobie poczytać. Oczywiście nikt nie zrobi obiadu, ech. Czy ktoś ma ochotę wybrać się ze mną jutro na obiad?

wtorek, 29 marca 2011

odbieranie wrażeń zmysłowych

 mr. E

Today was awesome. Uwielbiam PE z chłopakami, można się spocić, wybiegać i wyrwać płuca z piersi przy okazji. Sprawdzianu z niemieckiego oczywiście nie było, a na szóstej lekcji niespodzianka - biologia. Właśnie sobie przepisuję wiadomości z kartki. Jutro będzie w porząsiu, bo sprawdzian tylko z angielskiego, a pojutrze to tak half and half, sprawdzian z fizyki. Ale już ogarnęłam ruch, także wystarczy sobie tylko przypomnieć. Głodna jestem, czekam na mamę i obiadek, a potem deserek w postaci batona. :) Miłego dnia! Słoneczko wyszło zza chmur - to się chwali.

poniedziałek, 28 marca 2011

... i tak w kółko Macieja.

 ja wiem, ja wiem

Idę sobie zrobić coś do żarcia. [...] Dobrze, mam pieczywo żytnie z sałatą i pomidorem. Mieliśmy lekcję matematyki - pierwiastki - a moja klasa cała nieogarnięta i nic nie rozumie. Masakra totalna, przecież wszystko było w szkole podstawowej, a pierwiastki są naprawdę proste. Rano się pocięłam w palucha (a raczej drapieżny zeszyt skryty w ciemnościach plecaka mnie pociął), jeszcze miałam zły humor. Uwierzycie mi, jeśli powiem, że w kwietniu będzie tylko dziesięć dni szkoły? Powiem szczerze, że zaskoczyła mnie ta informacja, ale jak najbardziej pozytywnie. W maju jedynie, oprócz drugiego i trzeciego, idziemy przez cały miesiąc do szkoły, ech. Pewnie będzie mnóstwo sprawdzianów. W czerwcu także. No cóż, jak mus to mus i jedzie się dalej. :) Byle do soboty. Może pojadę sobie na shopping. A jak nie, to tragedii nie będzie. :) Przystępuję do odrabiania lekcji. Na szczęście jest to jedynie biologia, ale za to mnóstwo materiału do ogarnięcia... na jedenastego kwietnia. Później zapomnę, lepiej zawczasu zrobić.

niedziela, 27 marca 2011

tell me where it hurts

 wakacje 2009 - a cow!!!!

Piszę szybki post, bo szybkie posty są great. Za jakieś pół godziny do czterdziestu minut wyruszam w podróż do kościoła. Ale najpierw powinnam wyruszyć w podróż do łazienki zmazać odgryziony lakier z paznokci oraz zajrzeć do szafy w poszukiwaniu ubrań; no i uczesać włosy. Noc minęła mi w pogrzebowym nastroju - tak właśnie, pogrzeby mi się śniły i dwugodzinna sesja przy oknie. Czego dotyczyła? Prawdopodobnie wygłaszałam mowę do zgromadzonych w aucie dziadków, rodziców i siostry, nagrywając ich reakcję telefonem. Co za cudowny sen! Zaczytuję się w "Dzieciach ze schowka". Jutro biologia, a dzisiaj czeka mnie jeszcze praca na plastykę. Mrau.

sobota, 26 marca 2011

masakra stacjonarnego świecznika

 chillout

Skończyłam czytać książkę, zabrałam się za Ryu, ale zaraz będę się edukować z niemieckiego, a tak po południu odkurzę pokój i już nie będę się przejmować starciem kurzu, bo mi się po prostu nie chce. W przyszłym tygodniu to zrobię, bo będzie dużo czasu. :) Jutro jeszcze muszę zrobić pracę na piątek na plastykę, grr. Wezmę od siostry tempery czy pastele, czy tam coś, i zrobię good job. Odechciewa mi się szkoły, ale mam powera i zrobię wszystko, co muszę wykonać. Świat się wali, ludzie się załamują, cholercia. A na dworze spadł śnieg i aktualnie się topi. Po ósmej na polu była biała zasłona puchu, a przed chwilą zielona trawa. Tak właśnie ciepło wpływa na słabeuszy. Życzcie mi wesołej i przyjemnej nauki słówek i ogarnięcia opisywania swojego cudnego dnia w języku niemieckim.

(A tak na postscriptum: bez przerwy świątecznej, rekolecji, testów (a co z tym idzie - matur), ale z trzecim maja itp., zostało ponad pięćdziesiąt dni; bez trzeciego maja itp., zostało mniej niż pięćdziesiąt albo równo pięćdziesiąt (nie pamiętam, ile dni wolnych jest razem ze świętem trzeciego maja) dni szkoły. I jak to przeżyć teraz, na półmetku?)

piątek, 25 marca 2011

YOU'RE ONE IN A MILION

 wynalazłam

Hello, I'm not dead, I'm just have a sloth. Przeżyłam ten dzień! Dostałam pionę z kartkówki "sprawdzianu" z geografii. Tak naprawdę to wczoraj jakoś nie podchodziła mi nauka, wszystkiego się naumiałam dziesięć minut przed lekcją. Natomiast koszmarnym sprawdzianem okazuje się sprawdzian z niemieskiego, który może dla mnie zakończyć się klęską, ale mam zamiar się pouczyć w weekend, bo dzisiaj słodkie lenistwo, jutro harówka. Przyszły tydzień good for kujons, następny good for katoliks. Aktualnie słucham Jakoba Dylana, ale cały dzień chodzą mi po głowie Gunsi. Zjadłam Lay'sy Strongi i mój brzuch pęka w szwach, a jeszcze mama piecze rybę z serem. Jak ja to pomieszczę? Okay, come back to the homework.

czwartek, 24 marca 2011

let's make a deal

 so weird

Kurczę, nie zapytał nikogo facet. A tak się denerwowałam. Na lekcji już ochłonęłam i czekałam, aż zacznie prosić uczniów do przodu, a tu kiszka, bo postanowił wytłumaczyć poprzednią lekcję; co się jednak dobrze złożyło, gdyż nie rozumiałam jej. No i doszłam do wniosku (co również wygarnął nam nauczyciel), że nie ma w tym nic do rozumienia, tylko do zapamiętania. Więc zaniechałam wysiłków ogarnięcia tego i zdecydowałam się to zapisać sobie jedynie w pamięci. Po lekcjach z dziewczynami odwiedziłyśmy koleżankę, która jest po operacji i ma nauczanie indywidualne w domu. Było bardzo miło i zabawnie, obgadałyśmy wiele tematów i myślę, że Emilii na pewno zrobiło się lepiej. :) A teraz powracam do nauki, bo jutro dwa sprawdziany.

środa, 23 marca 2011

latający ołówek

 oj tam, oj tam

Zmuszę się do stwierdzenia, iż jutro jest najgorszy dzień tygodnia. Mam nadzieję, że nie wrócę załamana do domu. Mój mózgu, poświęć się dla mnie i wysil na fizyce, abym dostała pozytywną ocenę, a nauczyciel nie zgromił mnie wzrokiem za idiotyczne odpowiedzi. Dziw nad dziwy, mama wróciła wcześniej do domu! Jem płatki z jabłkiem, ale coś mi nie podchodzą dziś. Na dworze panuje cudowna atmosfera - nawet nas wypuścili na długiej przerwie na dziedziniec. Posiedziałyśmy z Magdą i Weroniką na czyichś mundurkach na trawie. :) Poza tym uważam, że ostatnio nie mam o czym rozmawiać z koleżankami, bo ciągle nawijają o Justinie Bieberze lub o Kamilu Bednarku i "cudownym niedzielnym koncercie". Zadowalam się więc słuchaniem muzyki - ostatnio ciągle mam ochotę na Gunsów, he. Myślę, że Sweet Child O' mine nigdy mi się nie znudzi. :D

wtorek, 22 marca 2011

une tempête dans un verre d'eau

 maj

Tak naprawdę to nie chce mi się nic pozytywnego tutaj bazgrać. Na dworze jest przecudowna pogoda, która nakręca mnie na przeżywanie jutrzejszego dnia. Jakoś chce mi się iść na religię i posłuchać, co też ciekawego ma nam do przekazania ksiądz. Hm... Muszę odkurzyć i umyć swój rower, bo siedział całą zimę w domowym zaciszu. Wreszcie wiosna pełną parą. Zamierzam za chwilę zejść stąd i zacząć czytać nową książkę lub pouczyć się z fizyki na czwartek. Jak nie wrócę ze szkoły, to winnego szukać w sali numer piętnaście. Dzisiaj świetnie grało się w piłkę nożną z chłopakami, naprawdę lubię te lekcje; szkoda, że są jedynie raz w tygodniu, ech. Nie lubię wracać do swojej wuefistki, jest taka... marudna i naprawdę denerwująca. Najbardziej nie lubię w niej tego, że gdy się cofa, depcze wszystkim po stopach. To się nazywa podzielność uwagi, proszę państwa! *ironic* No cóż, zastanawiam się, czy nie pojechać z klasą na wycieczkę szóstego maja. Byłoby nawet miło, skoro proponują zamiast taplania się w błocie lepienie z gliny czy coś podobnego. Zastanowię się nad tym z rodzicami. Jednak ostatnio stwierdziłam, że nie lubię prosić ich o pieniądze. Coś mnie pchnęło ku temu stwierdzeniu, tak. Ale cóż, nie mam innego wyjścia.

poniedziałek, 21 marca 2011

the sweet sweet sun's comin’ down

 dziękować Karolinie za wstawienie tego zdjęcia
sierpniowe love

Jak widać nie poszłam na little trip. Wstałam około dziewiątej powitana miłym sms'em. :) Poczytałam książkę (o zgrozo, jestem na sto pięćdziesiątej stronie; w życiu nie przeczytałam tak mało w dwa dni [no dobrze, może jak byłam mniejsza]), obejrzałam kawałek DDTVN, OGOLIŁAM NOGI, które teraz płoną czerwonymi kropkami. P.E. zmusza mnie do tego! Tak naprawdę to przez prawie całą zimę miałam gdzieś pięlegnacje nóg. But today is the first day of spring. *@* I na dodatek jest piękny dzień! Karo mi pisała, że jest ciepło na dworze. Ja dzisiaj nie wychodzę na zewnątrz. Dostałam od dziadków dziesięć złotych, ha ha, nie muszę się martwić o kartę do telefonu. Nie lubię tych krótkich terminów ważności. Nom, także byle do kwietnia. I do dwudziestego szóstego. :) Tymczasem na polu jeździ traktor; dobrze jest słyszeć jego dźwięk po tylu miesiącach rozłąki.

niedziela, 20 marca 2011

what are you looking for?

 źle skadrowane - yep

Obejrzałam wczoraj z rodzicami "Wybuchowa para" i troszkę "The King's speech" tylko dlatego, że dźwięk nie był zsynchronizowany. ^^ Wstałam po dziewiątej i byłam na siebie zła, że tak późno. Wszamałam ciastko rodziców i wypiłam parę łyków pepsi. Odkąd tata jest w domu, ciągle kupuje czteropak pepsi w biedronce. @_@ Tak szczerze mówiąc nie chce mi się jutro iść do szkoły, znaczy się, na wypad do Różyn. Muszę się głęboko zastanowić, czy aby chcę tam iść. Mogę przecież zostać w domciu i przygotować sobie migusiem ciekawostki o Big Karolu, poczytać... obejrzeć House'a czy jakiś film, bo ostatnio dużo się uzbierało na dysku. :D Kusząca wizja poniedziałku bez wycieczki! Za jakąś godzinę wybywam wreszcie do kościoła, tak dawno tam nie byłam. :) I don't have anything to write about. ^

sobota, 19 marca 2011

Cześć, jestem Ed

 your mummy

Nauczyłam się wczoraj grać na flecie kolędę; wreszcie. :D Nie wiedziałam, jak zagrać górne do i si, ale mamcia przyszła i mi pokazała, chociaż też długo do tego dochodziła. :) Tak więc teraz gram na flecie kolędę, a rodzice wołają do mnie z dołu, że to nie te święta. Cóż, tak bywa. Za jakieś dwadzieścia minut zbieram się na pociąg. :D Wrócę sobie skm, bo mam później. Dopra, będzie fajno, I hope so. :D

"Sex story" - przezabawny, wzruszający, świetny film. :) Karo mnie jednak do niego przekonała i było warto. :D Aktualnie to nie mam jakiejkolwiek ochoty na książkę, bo czytam tą trzecią część Ever i jakoś mnie ona nie zachęca do kontynuacji. Zrobiłam sobie ciastka z ciasta francuskiego i dżemiku. :3 Posiedzę tu trochę, a potem zejdę na dół do rodziców, gdyż robią seans filmowy. *w* Chcę już przyszły weekend. : > Really. :) A z Karo może się wybierzemy w kwietniu na rowerek do Sopotu. :D A, muszę opowiedzieć pewne zdarzenie, które miało miejsce ok. godziny dziesiątej: otwierałam drzwi od łazienki, kichnęłam i uderzyłam skronią o framugę - jak w reklamie preparatu do czyszczenia mebli. :D Mama się uśmiała, a tata przestraszył tego głuchego dźwięku. :D

piątek, 18 marca 2011

kolory znikły wraz z tęczą

 tak to właśnie wyglądało

Dzień zaczął się stosunkowo w porządku. Umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie, rozwiązałam kilka testów z lektury oraz powtórzyłam wiadomości z geografii. Oczywiście zgłosiłam się do odpowiedzi i dostałam piątkę. Wpadło również kilka w miarę pozytywnych ocen. Obejrzałam YCD, przeczytałam lekturę, zjadłam obiad. I aktualnie nie jest w porządku. Byłam dziś w bibliotece, wypożyczyłam parę fajnych książek. :) Larsson (jupi!), King, Koontz, Murakami (Ryu), McNaught. Myślę, że dwie dziewczyny, które wypożyczały lekturę, spojrzały się z odrazą na stos książek, które pakowałam do plecaka. Wychodząc, słyszałam ich lamentowanie i jęki w stylu "na pewno tego nie będę czytać!" Zaraz pójdę pod prysznic, a potem zacznę czytać trzecią część Ever. Także nie marnuję czasu. Jeszcze tylko sprawdzę sobie rozkład pociągów, pogodę na jutro oraz godziny seansów w kinie. Miłego wieczoru.

czwartek, 17 marca 2011

czarny całun na mym ciele zwiastuje katastrowalną przyszłość dla ciebie

 piwniaki

Fizyka wytłumaczona przez tatę jest w porząsiu, jednak nadal współczuję sobie następnego piątku, kiedy to na sto procent będę pytana. :3 Kangur poszedł nieźle, pierwsze dwadzieścia zadań nie przysporzyło mi zbyt wielu problemów, jednak dalej było już tylko gorzej. :D Jutro najstraszniejszy dzień w tygodniu. :< Geografia - facio mnie na pewno spyta, już ja to widzę! *biegnie po książkę* Sprawdzian z polskiego - Romeo i Julia + wiersz "Jestem Julią" (czyli prawdopodobnie jedynie definicja liryki roli).  Nawet nie wiem, z czego mam się uczyć. :D Do tego muszę "naumieć" się na historię, bo zapowiedziano nam, iż będzie pytanko. Co tam jeszcze... chyba that's all, ale pewnie coś się jeszcze znajdzie. Plastyka, grr... nie mam przepisanej notatki z zeszłego tygodnia. :D A, jeszcze twarz muszę wydrukować. @_@ Czyli jest moc! W sobotę wreszcie zobaczę się z chorą Karo. *-* Wieczorem obczaję, o której są grane filmy w kinie, ale wątpię, żebyśmy na coś poszły - jak zwykle nie puszczają nic ciekawego. :D

środa, 16 marca 2011

podrap mnie po brzuszku

 ślina i kalosze

Tak, sprawdzian z gramatyki był bajecznie prosty, ale i tak dostanę trójkę; nie wystarczą dwie godziny nauki. Cóż, nawet jeśli, to może go poprawię. Cała klasa nastawia się na to. :D Zjadłabym sobie chipsy z reklamy Lay's. W sobote namówię Karo na odwiedzenie Bomi i kupienie ich. Muszę sobie to zapamiętać. I trzeba wykorzystać któryś z kuponów do Mc Donald's. :D Żebym ja jeszcze miała na to pieniądze. A w kwietniu wychodzi siódma część Czystej Krwi! :3 Ogarnęła mnie istna euforia, nie wiem, dlaczego. Po prostu lubię to czytać. :) Nie zrobiłam jednego z zadań domowych z matematyki - nie chce mi się rysować trójkątów na kartce i porównywać z nikim, bo tak naprawdę to zadanie dla grupy. =-=* Jutro jest Kangur, pff, nie będzie mnie na fizyce. @_@ Kolejny raz. No joy. :( Nie dość, że właśnie przechodzę przez ten trudny tydzień, to od paru dni boli mnie głowa. Myślę, że to przez tę wiosnę. *serduszka* :) Zmiana pogody źle wpływa na mięśnie, ale dobrze na samopoczucie. Słoneczko przygrzewa, jednak ten wiatr jest okropny. :( Trudno, damy radę! Trzymajcie za mnie jutro kciuki, chcę uplasować się gdzieś pomiędzy miejscami dwudziestym a trzydziestym, he. :D Nawet nie przejrzałam zadań z poprzedniego roku. -.- Mam tendencję do brania udziału w konkursach nieprzygotowana. :D Wtedy jest moc, mówiąc kolokwialnie! Idę zaraz zjeść kotlety z kurczaka. Uwielbiam. :3

wtorek, 15 marca 2011

Should I bite my tongue?

 tył w istocie bardziej męski niż kobiecy (również krzywy)

Chłodno! Zimno! Aj, boli mnie mój kaczy łebek nieustannie od godziny jedenastej. *breakheart* Odrabiam pracę domową z matematyki, aż trzy beznadziejne zadania z symetrii. Zbliża się sprawdzian, na którym wypadnę najgorzej od początku roku. :( Nie lubię geometrii, oj nie. Rano zapomniałam pracy na historię i musiał mi tata przywieźć do szkoły. :D Nie mam zbyt wiele czasu na rozrzewnianie się, idę się uczyć. *-*

poniedziałek, 14 marca 2011

Milk is a white liquid produced by the mammary glands of mammals

 idżul's nose

Dzień w szkole zleciał mi przyjemnie i bez komplikacji. :) Wpadły mi dwie piątki, jedna z biologii, druga z techniki. Mój "Niekonwencjonalny Pan Zając" niestety nie został skomentowany. Na następnej lekcji będziemy wykonywać - uwaga! - kartki świąteczne! Dosłownie czuję się jak w szkole podstawowej, ale to normalne, w końcu ongiś pierwsza klasa była siódmą i nikomu to nie przeszkadzało. Ogólnie na dworze pada deszcz, a ja nie przywdziałam rano wiosennej kurtki, tak to bywa po chorobie. W każdym razie ćwiczyłam na P.E. i się denerwowałam, bo nawet nie zaliczyłam próbnego sprawdzianu z odbijania sposobem dolnym (piłka siatkowa), miałam jedno przebicie na pięć. =-=" Mimo tego dalej kocham siatkówkę, jedyną dyscyplinę, w której dobrze się czuję (okay, jest jeszcze hokej). :) Zabieram się za odrobienie pracy domowej. Wieczorem będę się uczyć na środowy sprawdzian z gramatyki. ^

niedziela, 13 marca 2011

chrapciu, chapciu

 nothing

Siedzę taki rozczochraniec, nawet nie wiem, czy włosy rozczeszę, bo jestem tak sprytna, że gdy je umyję, to zostawiam na pastwę losu, nie fatyguję się ze szczotką. Byłam wczoraj na dworze - musiałam zanieść Patrycji zeszyty. Przyjemny, wiosenny chłodek. Fajno. Ostatni dzień "bumelki", jutro wreszcie do szkoły. Będę musiała się nieco pouczyć na biologię, w końcu szczęście nie trwa wiecznie, kiedyś mnie babka spyta. No i na matematyce nie ma fajnych tematów, nie cierpię geometrii. :x Zgłębiam "Dziewczynę, która igrała z ogniem", doszłam na razie do 150 strony i brnę dalej. *zakochany* Wciągnęło mnie, dobrze się czyta i nie mam ochoty na nic innego. Wieczorem jedynie zrobię sobie seansik - X factor i Przepis na życie, czyli integracja z mr TV. :) No i jest jeszcze jeden aspekt, który mnie cieszy w dzisiejszym dniu - obiad, składający się ze smacznej tortilli. :3 Stwierdziłam, iż jestem uzależniona od jedzenia, co mnie dołuje, bo jemy po to, żeby żyć, a nie żyjemy po to, żeby jeść. :< Trochę jeszcze choruję, ale damy radę. Będzie okay.

sobota, 12 marca 2011

mr egg attacks the world

somtimes I burn like a dot on the sun

Wysprzątałam prawie całe piętro, z wyjątkiem dwóch pokoi, które nie należą do mnie. Aktualnie borykam się z bólem głowy i gardła, ale nie jest źle. Skończyłam czytać książkę, więc zaraz się wreszcie zajmę za kultową parę: Salander & Bloomkvist. :3 Uwielbiam trylogię Millenium. :3 Nie bardzo wiem, co tutaj napisać, gdyż żadnych nowinek nie mam. Powiem, że mam ochotę na rower z Karoliną, ale z racji tego, iż jestem chora, to może w kwietniu albo w którąś z niedziel (jeśli oczywiście moja droga przyjaciółka będzie miała ochotę i czas). :D Kończę, bo ból mnie zmiecie z powierzchni pani Ziemi. Kosztuję pierwszych podmuchów wiosny przy otwartym oknie. :D BB.

piątek, 11 marca 2011

o bo-dże

 ready steady go!

Karolina sobie pojechała na swoim rowerze w pięknych odcieniach błękitu i żółci. Żem się wygadała i było bardzo miło, zabawnie. Mam parę zeszytów, więc biorę się za przepisywanie. Jeszcze czeka mnie dziesięć razy rozwiązywania zadania z fizyki. Skończyłam czytać "Cztery pory roku" S. Kinga, zaczęłam "Cienie sukuba" i jestem w połowie. Nawet nie wiedziałam, że dziś padał deszcz, tak ładnie słońce świeciło. No i nieudolnie podcięłam sobie rozdwojone końcówki, jednak niektóre nadal się uchowały. Jak włosy urosną mi do połowy pleców, to zawitam u fryzjera. Nie mogę się skupić, więc kończę. Miłego piątku. :-*

czwartek, 10 marca 2011

love boat capitan


 
 
 nie powiem, żeby te zdjęcia rysowały mnie w dobrym świetle;
aczkolwiek podobają mi się, bo były robione z zaskoczenia.
ferie - 02.2010 - mazury

Powyższe zdjęcia znalazłam dzisiaj w jednym z folderów na koncie mojej mamy, he! :D Robiłam folder turystyczny na przyszły piątek z historii. :) Szczęściarze z nas, nie będziemy mieli sprawdzianu ze starożytnego Rzymu, a tak się tego obawiałam. Aktualnie słucham Pearl Jam i jest mi strasznie zimno, bo dwie godziny temu brałam zimny prysznic, no i ogólnie jakoś kiepsko grzeje kaloryfer. Powinnam sobie zrobić jakąś dietę, mam taki wielki brzuch, że rezygnuję z mówienia o sobie "szczupła". Zawsze naśmiewam się z dziewczyn, które mają takie baryłki, a tu się okazuje, że ja mam podobną. Cholercia, no! Teraz będę musiała ponaśmiewać się z siebie. :D Ale to się wyjeździ w Pszczółkach na good górkach, których nie cierpię, i w Sopocie/Gdańsku na ścieżce. :D Lato sprzyja dobrej formie. Ponadto nie mam zamiaru już chodzić w stroju kąpielowym przez asymetrię. A na wadze nadal tkwi czterdzieści osiem kilogramów - może się popsuła. DYSCYPLINA, DYSCYPLINA! *idzie do łóżka z paczką ciastek i czyta książkę przez cztery godziny* Dyscyplina, to jest to. *__* Załatwcie mi dietetyka i trenera, proszę.

środa, 9 marca 2011

save my head...

 zamknij oczy i zapatrz się w ciemność

Siedzę i się leczę. Rozsadza mi nos na wszystkie strony, ale jak na razie dzielnie się trzyma. Po kolejnym dniu spędzonym w zamknięciu, mam przemożną ochotę wyjść stąd i spotkać się z naturą. A gdy rano próbowałam coś sobie przypomnieć z gramatyki, nie byłam w stanie tego pojąć. :D Obudziłam się o siódmej, chociaż kiedy otworzyłam ślepia i spojrzałam w wyświetlacz, pokazała mi się godzina ósma. Wzrok mnie zmylił i tak oto pogrzebałam kolejne marzenie uczniaka, który cierpi z powodu wczesnej pobudki i marzy o spaniu do południa. Czekałam dziś na kuriera, a gdy się zjawił, byłam nader uprzejma i nawet nie zaszczyciłam go spojrzeniem, gdy wnosił do przedpokoju baterię słoneczną opakowaną w karton z naklejką "uwaga! nie rzucać! szkło!". Jutro kolejny dzień pełen domowych wrażeń. :D

wtorek, 8 marca 2011

SIKness czyli smarki z nosa

 zgaga on mtv

Zachorowałam na poważną chorobę zwaną przeziębieniem. Weszłam wczesnym rankiem do pewnej instytucji, w której przesiedziałam pół dnia, męcząc się i przegryzając jedzonko podczas przerw. [...] No dobrze, obudziłam się w nocy z zatkanym nosem, a rano nie miałam ochoty nawet na śniadanie. Więc go nie zjadłam i mój brzuch na to wcale nie narzekał! Przeraziła mnie wizja odpytywania na polskim oraz odpytywania na P.E., więc stwierdziłam, że zaszyję się w domciu do końca tygodnia; choć bardziej przeraża mnie wizja ściągania lekcji i zeszytów od ludzi z mojej klasy. :D Ach, kończę. "Zdolny uczeń" - świetne opowiadanie, jestem w połowie i uwielbiam je. Słucham zespołu Babyshamblesowopodobnego. Ten głos jakby taki... Doherty'ego... :D

poniedziałek, 7 marca 2011

Ważna jest opowieść, nie opowiadający

 God hates fangs

Siedzę w domu i można by powiedzieć, że się lenię. Ale właśnie zabieram się do robienia szkicu witrażu. Niestety nie mogę go dzisiaj skończyć, ponieważ nie mam kolorowych mazaków. Obejrzałam dzisiaj z rana The Social Network, wkurzając się przy okazji na głupi program do odtwarzania filmów. ^^ Potem zjadłam duże śniadanie, ooo, miska płatków z mlekiem. :o Od dawna takiej nie jadłam. Potem było mi lekko niedobrze. Jutro już powędruję do szkoły, obiecuję. Jest taka piękna pogoda na dworze. Mogę już ubierać trampki. :3 Cytat w tytule z "Czterech pór roku" S. Kinga - aktualnie czytam; wolno, co prawda, ale jednak. :D Okay, wracam do poszukiwań dużej, czerwonej ladybird do mojego projektu o nazwie "witraż". Wczoraj zrobiłam pracę o tytule "Niekonwencjonalny Pan Zając" - urzekająca. Nie mam talentu do sztuki, ale do pisania owszem. Trzeba z tego korzystać. Miłego dnia. :)

sobota, 5 marca 2011

got a sore throat

сердце

Jak w temacie: gardło mnie boli. Nie mogę być chora. :< Dzisiaj Karo przyjeżdża po dwunastej, o. Szczerze mówiąc nie chce mi się wychodzić z domu, ale dla niej zrobię wyjątek i poczłapię na pkp. Dlaczego to jest tak daleko? Gdyby nie te pola, miałabym skróconą drogę i skrócony czas przejścia. Więc czas mnie goni, muszę odkurzyć, a potem poczytać. Tak, tak właśnie mnie czas goni. :3 Zrobię sobie później na śniadanko może tosta albo zostanie mi opychanie się czipsami. Wczoraj nic nie pisałam, bo nie siedziałam po południu w sieci, a potem tylko weszłam na pół godziny. Myślę, że tyle wystarczy, by zaspokoić ludzkie potrzeby. See you. :)

czwartek, 3 marca 2011

bigtop

 goodpooke

Zjadłam jedynie faworka od Gumisia. :< I miałam dzisiaj szczęście - znalazłam pięćdziesiąt groszy. 8D Teraz mam zamiar przepisać notatkę z informatyki, chociaż to takie długie i beznadziejne. Dzisiaj fajny, cieplutki dzień, cztery stopnie na plusie, żyć, nie umierać. Chociaż i tak nie czuć wiosny, ale już się zbliża. Powoli, nieubłaganie... Za osiemnaście dni. <3 Idę się "edukować". :) Nie mam czasu na komputer, książka mnie potrzebuje. Zostało mi niecałe dwieście stron! I kilkanaście zdań z informatyki. A dzisiaj wieczór święto pączkowe! Mam nadzieję, że na obiad będzie gyros z frytkami, znaczy się, mięso do gyrosa z frytkami. Jakoś mam na to ochotę. :o

środa, 2 marca 2011

decydujący krok przed siebie

got a little problem with my nose... it's too big =-=

Zdjęcie nie odzwierciedla mojego dzisiejszego zachowania na przerwie z koleżankami. Tak zwane "schoolmate", rozumiecie. Brykanie po framugach na ostatniej przerwie... Ale tak bywa, gdy przez cały dzień nie mogłam usiedzieć na lekcjach. Ponoć ci, którzy czytają mnóstwo książek, potrafią spokojnie dosiedzieć do końca zajęć... ale i to czasem jest przesadą. Miałam dziś proroczy sen z Karo! :D I poszła mi w szatni sznurówka. Kurczę! To chyba przez moje naśmiewanie się z opisów pewnej dziewoi. Muszę sobie zakupić książkę (oczywiście za pieniądze rodziców; a jak nie dadzą, to trzeba będzie uszczuplić budżet własny; choć czasem szczęście się do mnie uśmiecha i dostaję coś w prezencie), którą dzisiaj wyniuchałam na informatyce. Ha! :D Godzinę temu skończyłam oglądać Wojewódzkiego - nie naśmiałam się zbyt wiele. :( A jutro... PĄCZKÓW CZAS! Madzia zaczęła już dziś. :P

wtorek, 1 marca 2011

the thoughts that give me the creeps

 na trzy, cztery wszyscy marszczymy nosy!

Leń rozrywa mnie na kawałki. Ale nic nie szkodzi, dostałam dziś pionę z matematyki (sprawdzian) i uwagę pozytywną za zgranie wychowawczyni Romcia i Julki. :D Poza tym na w-fie dziewczyny wygrały z chłopakami przez moje wspaniałomyśle ręce, które obudziły się dopiero pod koniec rozgrywki, gdy miałam przed sobą zagrywkę. :D A później zaplotłam Natalii dwa warkoczyki z jej długich włosów. :3 W tej chwili siedzę i kończę odrabiać lekcje przy Pearl Jam. Została mi tylko historia. A jutro mam sprawdzian z chemii. :c Będę musiała sobie przypomnieć, bo niby to wiem, a jak siedzę na lekcji, to mam pustkę w głowie, chociaż zadania rozwiązuje bez problemu. CO JEST? :D Wiecie... w czwartek jest tłusty czwartek. <3 Najfajniejszy dzień w roku. <3