czwartek, 10 marca 2011

love boat capitan


 
 
 nie powiem, żeby te zdjęcia rysowały mnie w dobrym świetle;
aczkolwiek podobają mi się, bo były robione z zaskoczenia.
ferie - 02.2010 - mazury

Powyższe zdjęcia znalazłam dzisiaj w jednym z folderów na koncie mojej mamy, he! :D Robiłam folder turystyczny na przyszły piątek z historii. :) Szczęściarze z nas, nie będziemy mieli sprawdzianu ze starożytnego Rzymu, a tak się tego obawiałam. Aktualnie słucham Pearl Jam i jest mi strasznie zimno, bo dwie godziny temu brałam zimny prysznic, no i ogólnie jakoś kiepsko grzeje kaloryfer. Powinnam sobie zrobić jakąś dietę, mam taki wielki brzuch, że rezygnuję z mówienia o sobie "szczupła". Zawsze naśmiewam się z dziewczyn, które mają takie baryłki, a tu się okazuje, że ja mam podobną. Cholercia, no! Teraz będę musiała ponaśmiewać się z siebie. :D Ale to się wyjeździ w Pszczółkach na good górkach, których nie cierpię, i w Sopocie/Gdańsku na ścieżce. :D Lato sprzyja dobrej formie. Ponadto nie mam zamiaru już chodzić w stroju kąpielowym przez asymetrię. A na wadze nadal tkwi czterdzieści osiem kilogramów - może się popsuła. DYSCYPLINA, DYSCYPLINA! *idzie do łóżka z paczką ciastek i czyta książkę przez cztery godziny* Dyscyplina, to jest to. *__* Załatwcie mi dietetyka i trenera, proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz