poniedziałek, 21 marca 2011

the sweet sweet sun's comin’ down

 dziękować Karolinie za wstawienie tego zdjęcia
sierpniowe love

Jak widać nie poszłam na little trip. Wstałam około dziewiątej powitana miłym sms'em. :) Poczytałam książkę (o zgrozo, jestem na sto pięćdziesiątej stronie; w życiu nie przeczytałam tak mało w dwa dni [no dobrze, może jak byłam mniejsza]), obejrzałam kawałek DDTVN, OGOLIŁAM NOGI, które teraz płoną czerwonymi kropkami. P.E. zmusza mnie do tego! Tak naprawdę to przez prawie całą zimę miałam gdzieś pięlegnacje nóg. But today is the first day of spring. *@* I na dodatek jest piękny dzień! Karo mi pisała, że jest ciepło na dworze. Ja dzisiaj nie wychodzę na zewnątrz. Dostałam od dziadków dziesięć złotych, ha ha, nie muszę się martwić o kartę do telefonu. Nie lubię tych krótkich terminów ważności. Nom, także byle do kwietnia. I do dwudziestego szóstego. :) Tymczasem na polu jeździ traktor; dobrze jest słyszeć jego dźwięk po tylu miesiącach rozłąki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz