piątek, 16 listopada 2012

Bede dzialal lagodna perswazja.

 zabawny chód

"Love is no big truth driven by our genes, we are simple selfish beings", czyli to, co słucham w piątkowe wieczory. Nastał kolejny weekend, znów nie chcę myśleć o szkole. Mogę tylko załamywać ręce nad rozlanym mlekiem, bo faktycznie nie poszło mi na egzaminach próbnych tak, jak się tego spodziewałam (a może raczej powinnam napisać, że było zupełnie odwrotnie do mych oczekiwań). Część humanistyczna banalna, przyrodniczo-matematyczna trudniejsza, aczkolwiek do zniesienia, niestety potknęłam się zbyt wiele razy i ta przerażająca pustka w głowie... Pierwszy raz zdarzyło mi się, że zostawiłam puste miejsce przeznaczone na odpowiedź do zadania, ba, pierwszy raz mi się zdarzyło, że nie rozwiązałam w ogóle dwóch (aż dwóch) zadań! Było, minęło. Odkąd zwlokłam się rano z łóżka, miałam ochotę sięgnąć po Harrego Pottera i czytać, czytać, czytać, czytać... Przez cały dzień mówiłam o nim, wspominałam o książce, filmie, o Hogwarcie... A gdy wróciłam do domu, spędziłam cudowne dwie godziny i dokończyłam "Więźnia Azkabanu" z przeciągłym "ooooooooch" na widok słów wypowiedzianych przez Albusa: "Tak, Harry, naprawdę zobaczyłeś swojego ojca - odnalazłeś go w sobie". Poza tym cieszę się, że Ron dostał od Blacka tę przesłodką, malutką sówkę, która tak się cieszyła z doręczenia Harremu listu, że aż dziabnęła rudzielca przypadkiem w (chyba) rękę. Błogostan! Tak się podniecam tą książką, że zrobię sobie tygodniowy odwyk i przeczytam coś od Moniki Szwaji, podkradzionego z biblioteczki mamy. "Zapiski stanu poważnego", kiedyś czytałam początek z ciekawości, więc wiem, że główna bohaterka jest kobietą pracującą jako reporterka telewizyjna i zachodzi w bodajże nieplanowaną ciążę. W sumie można to wywnioskować z okładki. Cieszę się, że czytanie jest dla mnie ważniejsze od Internetu, że nie trwonię już tak wiele czasu w tygodniu na śledzenie życiorysów miliona dzikich osób... Z tego jestem dumna na dzień dzisiejszy. Stęskniona za świętami, potrzebująca wielkiej dawki dni wolnych i kubków pełnych parującego kakao, żyję, by dotrwać tej końcówki grudnia. I wiecie co? Autentycznie zachciewa mi się śniegu sypiącego przez cały świąteczny tydzień! Nie wierzę, że to mówię, ale klimat to podstawa... Wszystkie wystawy w sklepach są wypełnione do granic ozdobami nawiązującymi do magicznych świąt Bożego Narodzenia, zapewne niedługo telewizja także będzie przesycona słodko-mdłymi reklamami ze świętymi Mikołajami i innymi reniferami... Jak tu być obojętnym? Chcę, chcę, chcę koniec grudnia. Nie ma ktoś na zbyciu "Diabeł ubiera się u Prady"?

9 komentarzy:

  1. Kurdeee chciałam byc na tym konkursie :C
    nie potrzebuje odświeżania wizerunku ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie tak, chociaz sama z siebie też zaspałam i nie chciało mi się na zajecia artystyczne, ach tyle tych powodów aby nie isc do szkoly..

      Usuń
    2. Haha, no bardzo mozliwe, ale nie mam pojecia kiedy bedzie premiera ^^

      Usuń
  2. No coś Ty! Nie powiedziałabym, że tkwi w Tobie choć nutka egocentryzmu, ale skoro tak uważasz :P
    Harry'ego przebrnęłam jeden tom, a Szwai "Stateczną i postrzeloną" - przyjemne czytadełko, nie powiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafisz... tym bardziej, że nie znamy się znów tak dobrze ^^
      Toć ja nic nie mówię - czasem trzeba się relaksować :)

      Usuń
    2. Podziwiam cierpliwość, sama poddaję się zwykle w okolicach pięćdziesiątej strony :P

      Usuń
  3. A ja właśnie się wzięłam za czytanie! Bądź ze mnie dumna! Przede mną leżą "Igrzyska śmierci" (niestety jedynie pierwsza część trylogii jest w moim zasięgu), a koleżanka ma mi pożyczyć Harrego po angielsku pierwsza część :3 Jestem ciekawa jak szybko się zniechęcę. W razie czego posiadam polski odpowiednik. Egzaminy... Moje próbne były totalna katastrofą. Pamiętaj, oficjalne są łatwiejsze :D Ale z tego co pamiętam to wszystkie zadania zrobiłam.
    Święta... Chciałabym, ale nie potrafię poczuć tej magii. Dla mnie to coś nieosiągalnego, mimo, że tyle razy już je przeżywałam, a każdy dzień przybliża mnie do następnych.
    Świetna piosenka, ale dziś nie będę potrafić jej docenić, po prostu mam gorszy dzień. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie 27 rozpoczynają się próbne matury, wolę nawet nie myśleć o tym jak mi pójdzie. A raczej nie pójdzie.
    Próbowałam czytać "Klub mało używanych dziewic" Moniki Szwaji, jednak szybko mnie znudziła ta lektura ;)

    P.s. Z kupowaniem swetrów też mam duży problem, albo za duży, albo gryzący. Zawsze coś jest nie tak ;) Jeśli chodzi o geometrię to nienawidziłam jej do czasu, gdy nie zaczęłam przerabiać kombinatoryki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz rzadziej piszesz...
    A ja muszę czytać te głupie lektury na konkurs, życie jest niesprawiedliwe!

    OdpowiedzUsuń