poniedziałek, 12 listopada 2012

sasasasanki

Jak uczyć się polskiego tak, by się go nie uczyć? Rozwiązać zeszłoroczny egzamin, nacieszyć się wynikami i odpowiedzieć na blogowy łańcuszek, do którego wplątała mnie Karolyna. Zrobię jej przyjemność i poświęcę wyczekiwany od rana z utęsknieniem wieczór na zredagowanie odpowiedzi na jej pytania. Zacznijmy.

Zasady są już wszystkim bardzo dobrze znane, jednak mimo wszystko je powtórzę, coby nie było wątpliwości.

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania:
1. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga?
Moja odpowiedź dotyczy bloga, którego obecnie prowadzę, a więc Fruit Cake. 
Jak większość ludzi, założyłam bloga z nudów i potrzeby dzielenia się z innymi swoimi przeżyciami. Jestem osobą, która praktykuje samorozwój, a prowadzenie bloga-dziennika w moim przypadku pomaga w pewnym stopniu poszerzyć i poprawić umiejętności pisarskie (nie artystyczne jednak, co do tego jestem w stu procentach pewna), co sama u siebie zauważam, przeglądając me wypociny od narodzin do dnia dzisiejszego - to również był powód, dla którego założyłam bloga. Poza tym chciałam oddalić moją osobę od wszelakich portali społecznościowych, a jednocześnie zachować swoje małe miejsce w sieci, choć i tak jestem wszędzie, niewidoczna, anonimowa, co czasem trochę mi doskwiera. (Zauważyliście, że moja wypowiedź z poprzedniego tagu różni się od obecnej? Hi, hi, to na pewno sprawił złośliwy chochlik!)

2. Moją ulubioną książką jest...
Nie zdołałam się jeszcze związać z jakąkolwiek powieścią na tyle blisko, by nadać jej miano mojej ulubionej, ale mam jeszcze bardzo dużo czasu, by to zrobić, dlatego się tym nie przejmuję.

3. Piosenka idealna na jesień?
"Since I've been loving you" Led Zeppelin - uniwersalna piosenka, dobra na każdą porę roku!

4. Co Cię najbardziej irytuje u innych ludzi?
Najbardziej u innych ludzi irytuje mnie ich głupota. I tyle w temacie, bo za bardzo bym się rozpisała, a nie chcę.

5. Co Cię najbardziej irytuje w swoim charakterze?
U mnie również irytująca jest głupota! Po prostu nie lubię, gdy postępuję nierozważnie, bez uprzedniego namysłu, gadając bzdury, raniąc innych ludzi. Irytuje mnie mój strach przed poznaniem drugiego człowieka, wahanie w trudnej sytuacji, niezdecydowanie i późniejsze żałowanie podjętej decyzji. A na dzień dzisiejszy najbardziej mnie irytuje fakt, że najpierw myślę o wszystkim wokół, co często jest błędem, a potem o sobie samej... a przecież żeby być dobrym dla drugiego człowieka, powinno się być dobrym dla samego siebie, co niestety w praktyce przedstawia się zupełnie inaczej.

6. Trzy rzeczy bez których nigdy nie wyjdziesz z domu?
Zdecydowanie nigdy nie wyjdę z domu bez ubrań, telefonu oraz MP3.

7. Zima kojarzy mi się z...
Wieczorami spędzanymi w łóżku, w ciepłych skarpetkach, kubkiem herbaty na podorędziu, doskonałą książką, kocykiem oraz sypiącym śniegiem (zadymką) lub śniegiem z deszczem, obijającym się o dach. Również kojarzy mi się ze ślizganiem na chodniku, czego nie cierpię, oraz Świętami Bożego Narodzenia, trudem z wymyśleniem odpowiednich życzeń bożonarodzeniowych i reklamą Coca-Coli.

8. Słowo którego nadużywam to...
"Ja".

9. Ulubiony przedmiot w szkole?
Biologia.

10. Sen którego nie zapomnę...
Na myśl przychodzi mi między innymi sen, który kiedyś opisałam na blogu, traktujący o mnie będącej przy nadziei, kiedy uciekałam przed bodajże milicją w Gdańsku, który był nieco zmodyfikowany (a jakżeby inaczej).

11. Ulubiony zespół?
 Placebo.

Zgodnie z zasadą: "reguły są po to, by je łamać", obwieszczam wszem i wobec, iż nie nominuję żadnego bloga, ponieważ twierdzę, że zdecydowana większość Bloggerów wykonuje swoją robotę jak trza i nie starczyłoby mi miejsca, by ich tu wszystkich wymienić. Wiecie, jakoś trzeba się wymigać od ciężkiej pracy...

Wszędzie aż huczy od narzekań gimnazjalistów na temat egzaminów pisanych przez nich w najbliższych trzech dniach, więc nie będę taka oryginalna i też trochę napsioczę. Pisałam wyżej, że wypełniłam dwa testy humanistyczne, z polskiego z zadań zamkniętych wyrósł mi jeden błąd, a z historii i WOS-u aż siedem, co nie jest chyba aż takim tragicznym wynikiem, zważając na moją nienawiść do historii. Cóż z tego, skoro swego czasu czytałam biografię Marii Skłodowskiej-Curie (która nie była wcale tak ciekawa, jak się spodziewałam, swoją drogą), co pozwoliło mi udzielić bezbłędnej odpowiedzi bez patrzenia na obrazek, i zgadywałam w pewnych podbramkowych sytuacjach... W sumie, jakby nie patrzeć, te testy (mowa o humanistycznych, bo do przyrodniczych i matematycznych jeszcze nie doszłam w swoich przygotowaniach) sprawdzają umiejętność logicznego myślenia, czytania ze zrozumieniem, redagowania różnych wypowiedzi pisemnych oraz w niewielkiej ilości zakres materiału, z którym dany uczeń miał do czynienia na przestrzeni tych trzech lat nauki. Ależ jestem odkrywcza! Przestaję się powoli stresować, bo wiem, że nie napiszę tego tak, jakbym chciała, ale dam z siebie absolutnie wszystko, by choć w połowie sprostać swoim wygórowanym ambicjom. (Tak się zastanawiam, jakie wygórowane ambicje musi mieć osoba uczęszczającego do mojego gimnazjum, he, he...) Uch, odstępując od tematu egzaminów, stwierdzam, iż naprawdę robi się ze mnie fanka Harrego Pottera, bo nie mam na nic innego ochoty, tylko na czytanie trzeciej części i oglądanie jej, a czasu brak! Poza tym wracam powolutku do siebie, choć jak mniemam, niedługo znów zacznę żyć szkolną rzeczywistością, która nie pozwala mi wejrzeć do swojego własnego serca, mam takie wielkie problemy z identyfikacją uczuć, a to przecież... niedopuszczalne. Albo jestem zbyt młoda, alby zbyt słaba, by oddzielić te dwie sfery mojego życia od siebie i traktować to wszystko z racjonalnym dystansem. A może przemawia przeze mnie wrodzony leń, powodując przewijającą się nieustannie na moim blogu gamę negatywnych uczuć...? Nie wiem, nie potrzebuję pocieszenia. Takie są skutki podjętych przeze mnie w przeszłości decyzji, a z nimi muszę samodzielnie sobie poradzić. Wybaczcie mi ten odstręczający patos. Sasanki i głowa do góry, Harry Potter nie będzie wiecznie czekał!

3 komentarze:

  1. Haaa, w koncu! Alez długi post, dziekujedziekujedziekuje, nie wiedzialam ze Twoim ulubionym przedmiotem jest biologia :o a to Ci heca, he he.
    Wstawią mi do starych, ponieważ te oprawki chyba najbardziej mi pasuja, no nie? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam, że słowa "ja" nadużywają egocentrycy, a to do Ciebie totalnie nie pasuje :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede mną matura.. testy gimnazjalne mam na szczescie daleko za soba :)

    OdpowiedzUsuń