sobota, 18 sierpnia 2012

my rozpadamy sie w pyl

 ja i moje wakacje

Przed chwilą, przewijając dyskografię pewnego znanego łódzkiego zespołu, zatrzymałam się na albumie "Symfonicznie" i zaczęłam słuchać. Co jak co, ale lubię Comę w tym wydaniu, bardzo mi przypadła do gustu, tę wirtualną płytkę mam ze dwa lata, a nigdy się nie nudzi, co tylko potwierdza moją sympatię do tejże formacji. Chciałabym ich usłyszeć ponownie na żywo... przegapiłam już dwa razy okazję - jedną darmową, drugą nie, ale jednak. Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych i pokuszę się o stwierdzenie, iż w gronie rodziny najlepiej spędza się czas, choć nie można z tym przesadzać, jak ze wszystkim. Od rana ślęczałam nad książką, godzinkę pograłam w Simsy (mam taką cudowną Simkę, że non-stop wychwalam ją pod niebiosa, pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło... zresztą wszyscy potomkowie dwóch moich Simów są całkiem uroczy, jednak ta jedna persona ma wybitnie piękną urodę, jak na standardy tej gry), a potem wyruszyłam wraz z tatą i siostrą do dziadków w odwiedziny. Dziadek obchodzi dzisiaj sześćdziesiątą czwartą rocznicę swych narodzin i głupio byłoby nie przyjechać, zwłaszcza że z tej okazji przyjechali również wujek i ciocia z Warszawy; dawno ich nie widziałam, ostatni raz na ślubie kuzynki trzy czy cztery lata temu. Jakaż dyskusja rozgorzała się przy stole! Polityka, polityka i jeszcze raz polityka, aczkolwiek każde wypowiedziane słowo było jak na wagę słowa; jestem żądna wiedzy, toteż kiedy napotkam okazję, chłonę ją jak gąbka. Poza tym przeglądając kolekcję książek babci natknęłam się na "I wciąż ją kocham" Sparksa, więc od razu, w przypływie podniecenia, pobiegłam z zapytaniem, czy mogę pożyczyć. Teraz leży na półce i czeka na mą atencję. Zabieram się do jej czytania już przeszło dwa i pół roku, taka szybka jestem. Cóż więcej dodać? Dziękuję wam z całego serca za komentarze - nie wiecie, jak miło jest was czytać, przyjmować komplementy i udzielać niezdarnych rad. Zachęcam do "zaczepiania" mnie - chętnie odpowiem na pytania, podyskutuję na tematy ważkie i nieważkie, a także uśmiechnę się nad miłym słowem. Schlebiacie mi. Widać warto było się poskarżyć i zabiegać o waszą uwagę... nawet jeśli nie stawia mnie to w dobrym świetle. Trzymajcie się.

3 komentarze:

  1. Mój dziadek nie lubi świętować swoich urodzin. Zawsze reaguje, ze nie ma się z czego cieszyć itd itd. i w sumie ma racje, jaki sens jest w cieszeniu mordki z tego, że przybywa nam lat? ech. Do Comy też się nie mogę zabrać -.- i pomyśleć, że muzyki zaczęłam słuchać dopiero 4 lata temu... No w sumie przez 4 lata sporo mogłam poznać, ale nie zrobiłam tego. I teraz liczba 'zaległości' mnie przytłacza :<<
    No ale.. Sparks... Może i ciekawa, ale jakoś kojarzy mi się z tandetną love story, dlatego mówię stanowcze nie. Zamierzam się wziąć za "Zieloną milę" Kinga, bo nigdy nie widziałam filmu ani nie czytałam książki, więc najwyższy czas. A co do zbierania płyt i książek, tak wpadłam na to. I powiększyłam w tym czasie swoją bibliotekę o 4 książki, więc nie jest źle :) biblioteczka biedronki rządzi :D [ale z niej mam póki co tylko dwie, na moim dosyć sporym regale xd] Pozdrawiam!
    Aaa, jeszcze. Lilia, myślałam bardziej, że po prostu taki nick sobie wzięłaś, a nie, że masz tak na imię :) Ale muszę przyznać, że bardzo ładne i oryginalne imię (według mnie) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze jak czytam twojego bloga, to się rozluźniam

    OdpowiedzUsuń