poniedziałek, 20 sierpnia 2012

every cowboy sings his sad song

 po tym kwiecie zostało już tylko wspomnienie...

Witajcie! Dwudziesty sierpień nastał szybko i bezboleśnie, za dwa tygodnie po raz pierwszy od równych dwóch miesięcy nasze nowiusieńkie bądź stareńkie torby i tornistry wypełnią się szkolnymi podręcznikami, zeszytami tudzież przyborami, umysły pogrążą się w rozpaczy, organizm zostanie przeciążony przedwczesnym zwlekaniem się z łóżka, siedmioma, ośmioma, a nawet dziewięcioma godzinami intensywnego myślenia, włączymy tryb "za pięć dni weekend" i wrócimy do normalności. Z wyprzedzeniem zaczynam tworzyć plany na nadchodzący rok szkolny, a mianowicie zamierzam zapisać się na kurs języka angielskiego, co by nie pozostawać w tyle i ogarnąć coś ponad mało wymagającą podstawę programową, zajęcia pozalekcyjne - jasna sprawa, do tego kupno repetytoriów z biologii, geografii i chemii, ogarnięcie materiału z fizyki i historii z ostatnich dwóch lat, wyuczenie się wreszcie samodzielnego pisania rozprawki, bez zbędnych fiszek (dacie wiarę, że w drugiej klasie napisaliśmy zaledwie jedną rozprawkę samodzielnie? Jeśli się mylę, to pisaliśmy parę rozprawek z nauczycielem i zero samodzielnie... To jakiś żart!)... czyli przygotowania do testów gimnazjalnych. Stwierdziłam, że nie ma się co łudzić, iż wszystko jakoś pójdzie - jeśli chcę uzyskać dobre wyniki, muszę się przyłożyć i postarać. Wyskoczyłam z tą szkołą jak Filip z konopi, ale potrzebuję pozostawić tutaj dowód moich przemyśleń i postanowień. To wszystko będzie straszyć mnie dniami i nocami. Nie chcę gdybać i się żalić, jednak jestem w sześćdziesięciu procentach pewna, że nic z tego, co napisałam, nie będzie przedstawiało się tak różowo w rzeczywistości. Chyba że lenie patentowane ulegają cudownej przemianie... Szybka zmiana tematu: z pewnością zauważyliście zastąpienie uciążliwego deszczu słońcem i pojawienie się komarów (gdyby tak odkryć ich miejsce zamieszkania i zrzucić na nie śmiercionośny gaz...). Tak długo czekaliśmy na powrót lata i wreszcie on nastąpił! Nie żebym się z tego wybitnie cieszyła, w końcu cały dzień przesiedziałam w domu, a to czytając książkę, a to przesiadując przed komputerem, a to robiąc Panna Cottę (z "Winiary. Przepis na"); nie miałam ochoty wychodzić na zewnątrz, ale na jutro umówiłam się już z Karoliną, kiedyś trzeba się ogarnąć i nawdychać świeżego powietrza. Właściwie nie wiem, po co napisałam te trzy pozbawione sensu zdania, ale pozostawmy to, jak jest. Na koniec fakt z życia Lilii: popłakałam się, oglądając program o trudnych przypadkach medycznych maluszków. Autentycznie wzruszają mnie porody, szczególnie te z happy endem. Płaczę, kiedy niemowlę otwiera szeroko usta i po kilkudziesięciu sekundach ciszy zaczyna wrzeszczeć, ogarnia mnie wtedy szczęście i przemożne pragnienie znalezienia się na miejscu kobiety leżącej na stole operacyjnym, przytomnej, pomimo zabiegu cesarskiego cięcia. Obawiam się, iż świadczy to o jakichś mało znanych zaburzeniach psychicznych...

9 komentarzy:

  1. Rzeczywiście nie mogłam się powstrzymać i zmieniłam wygląd wcześniej, poprzedni nagłówek jakoś mnie denerwował xD
    Początek Twojego posta mnie przygnębił, ja wciąż staram się nie myśleć o nadchodzącym wrześniu. Też mam wiele planów związanych z nowym rokiem szkolnym, ale na razie nie planuję kończyć wakacji haha :P
    Pomysł ze śmiercionośnym gazem jak najbardziej popieram!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś ambitna i zdolna, więc dasz radę ze wszystkim, a ja uraczę Cię dodatkowo mocnym trzymaniem kciuków. Może być? :) Tymczasem korzystaj ostatków wolności jak najpełniej i się nie zadręczaj :D

    Dzięki za ciepłe słowa, to wiele znaczy :*** Niestety jestem z Krakowa, zatem mamy do siebie kawał drogi i jeszcze trochę :(

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, to nie dla mnie ;) Ale wiesz... chętnie bym sobie wróciła do lat szkolnych. I normalnie nawet dziś mi się śnił sen (ale poprawnie napisane! ;D), że wróciłam do szkoły. Faaajnie ;D Kurczę, ja chcę jeszcze raz! Hm... ale po co już o tym myśleć? Nie lepiej jest korzystać z teraźniejszości? Mam świetne repetytoria do biologii i geografii. Z Operonu :) Świetnie idzie nauka z nich. Kurczę, my nigdy nie pisaliśmy żadnych rozprawek z nauczycielem. Znaczy się, raz nam babka wytłumaczyła schemat, jak to ma w ogóle wyglądać i nic poza tym. Już Ci tłumaczę, gdzie komary mogą mieszkać - na podmokłych łąkach i innych bagienkach. I czasami nawet miasta zatruwają takie miejsca, aby się to nie rozmnażało. Raz tak było, jak była ta mega powódź, która Sandomierz zalała. Ale przyznam szczerze, że u mnie komarów nie ma ;D Jakoś tak nic mnie nie gryzie. Za to strasznie muchy mnie wkurzają, grr >.< Panna Cotta to zło, smakuje jak... jak... nawet nie mam porównania, jak to okropnie smakuje. Jak gluty jakieś, o! Gdzie Ty takie programy oglądasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że plany na rok szkolny wydają się być ambitne, u mnie wręcz przeciwnie. W poprzednich semstrach wyjątkowo się napracowałam, teraz chcę trochę odpocząć. Wiem, wiem, brzmi głupio, bo jak można odpoczywać w szkole, ale co poradzić, ja już tak mam - słynę z głupich pomysłów ;) Poza tym dobija mnie fakt, że już od września czekają mnie korepetycje, to dopiero będzie masakra :d Ale cóż poradzić, matura rozszerzona to i korepetycje ; . A co do porodów... Jakoś mnie to nie kręci. Znaczy mogłabym je odbierać, lecz żeby mieć jakieś załzawione oczy? Nie, nie, to zdecydowanie rola matki dziecka, nie moja.
    Spotkanie z przyjaciółką brzmi jakby nie patrzeć, ciekawie :) A do Sopotu chcę pojechać, bo ze znajomymi planowaliśmy kiedyś coś takiego i fajnie byłoby to naprawdę urzeczywistnić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Testy gimnazjalne to banał.
    Hm... porody są magią. Nagle pojawia się na świecie coś, czego nie było. Cud narodzin, nad którym zawsze się zachwycam.

    OdpowiedzUsuń
  6. A moim zdaniem świadczy to o instynkcie macierzyńskim :) Mi go chyba natura poskąpiła, ale jakoś się specjalnie nie żalę. Niby już blisko, a dla mnie wciąż daleko, myślami jestem jeszcze na wakacjach i dobrze mi z tym. Repetytorium? Vademecum lepsze podobno. Ale powiem Ci co wiem z własnego doświadczenia - nie opłaca Ci się tego kupować. Gdyż ja też miałam wszystko pięknie zaplanowane, a jak przyszło co do czego to kompletnie nieprzygotowana podeszłam do tematu. W sumie żałuje tego tylko w przypadku języka, no ale trzeci dzień, przeciążony mózg miałam :D Czytając to co naskrobałaś przeszedł mnie cień niepokoju - przejść do normalnego trybu. Normalny tryb to dla mnie szkoła, gdy w wakacje nie mam co robić, czym się zając, jestem wyprana z energii i emocji. Kompletna pustka. i przestraszyłam się tego, co będzie za 3 lata? Jak szkoła się skończy? :| ech. Postanowienia bardzo dobre, ale powiem Ci jaki dla mnie był trzeci rok gimnazjum: od pierwszej lekcji każdego przedmiotu, cały wrzesień codziennie po kilka razy słyszeliśmy tylko egzamin, egzamin i egzamin. Zamieszanie, kto jaki język zdaje. W listopadzie kilka dni względnej normalności, od stycznia powtórki. Już się rzygać tym wszystkim chciało, wałkowanie tego samego co wcześniej i koszenie za to znów złych ocen to dla większości klasy nie jest dobra sprawa, zwłaszcza, że średnia w 3 klasie, a raczej konkretne oceny są przydatne w rekrutacji. Po egzaminach, kiedy już się wydawało, że już koniec zaczęło się istne piekło. Wszystko, co powinniśmy robić od stycznie w jeden miesiąc zrobić. Wszystko co zostało. ;/ Oby Was to ominęło. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dokładnie takie samo zdanie, przyjaciele mogą sprawić, że każda czynność będzie sprawiała nam ogromną frajdę, wyjazd to już w ogóle ;) I wiem, że Cię nie pocieszę, ale po tym jak zdasz egzaminy i dostaniesz się do LO czy technikum sprawdzianów będzie o wiele, wiele więcej, niestety :d Ja na przykład pod koniec roku nie wyrabiałam już psychicznie, stąd też teraz takie, a nie inne podejście. Korepetycje z kolei będą z przedmiotów ścisłych - matma, fizyka, chemia i prawdopodobnie biologia o ile nie dam sobie rady. Nie wiem jak to ogarnę, ale będę się starać i trzymać kciuki za nas obie, w końcu Tobie musi się udać!
    A jak było na spotkaniu z Karoliną? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To jakaś akcja, aby faceci dbali o swą męskość ;D Nie masz czego żałować, że tego nie widziałaś, bo ta reklama jest niezwykle żałosna ;D
    Sen rowerowy? To może być ciekawe ;D
    Hahaha ;D To ja miałam boską babkę od geografii - w pierwszej klasie liceum przerobiliśmy materiał na całe liceum i przy końcu roku zachodziliśmy już na tematy ze studiów ;D Świetna ona była ;D
    Najlepiej sobie moskitierę założyć :)
    Muszę popaczeć ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaa, bo chłopu jak nie przypomnisz, to nawet bielizny nie zmieni ;D
    Eee, no to świetny sen, nie ma co ;D
    A po co Ci taka specjalna moskitiera? Ja wzięłam taką dużą firankę siatkowaną i przykleiłam ją na taśmę po każdej stronie okna i jest git.

    OdpowiedzUsuń