czwartek, 7 czerwca 2012

So don't worry about tomorrow, take it today.

 Warszawa i stopa Weroniki/Gdynia/Pszczółki

Jejuś, jak ten czas szybko leci... Przed chwilą była dziewiąta i wybudzałam się ze złego snu, w którym duch pewnej kobiety mnie dusił, a to wszystko dlatego, że chciałam powąchać sobie perfumy w domu mojej sąsiadki... i ona miała kiedyś siostrę, która wygląda trochę jak Płacząca Marta, tylko miała ładniejsze okulary i była starsza (to wszystko wymysł mojej wyobraźni). A potem poszłam do kościoła, byłam na procesji, wróciłam do domu, odpowiedziałam na komentarze... miałam sprzątnąć w pokoju... i zrobić pracę... więc to wszystko na mnie czeka. Wysłałam sms'a Karoli, czy nie chce spędzić ze mną dzisiejszej nocy. A co się będę. Niby zaplanowałam sobie obejrzenie ostatniego odcinka "Przepisu na życie", Wojewódzkiego i finału YCD (nie pisać mi, kto wygrał, bo nie widziałam... i specjalnie nie oglądałam "Dzień dobry TVN"...), ale jeśli nie zdążę tego ogarnąć do wieczora, to jutro się tym zajmę. Tak naprawdę nie mam nic do napisania, chyba tylko tyle, że jestem bardzo na siebie wkurzona, że nie znajduję czasu na lekturę. WAKACJE, NADCHODŹCIE. Gdzie mój odkurzacz? (Nie mogłam się obejść: afterparty with Sid.)

8 komentarzy:

  1. Tez często nachodzą mnie takie rozważania egzystencjalne. Ale wiesz gdzie znajduje odpowiedź? U Boga. Wiem, że czasami cięzko jest to pojąć osobie która go nie akceptuje. Albo moze akceptuje ale nie w takim stopniu. Jednak tak. Mi to daje spektaktularne efekty. Bo wiesz w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny i czasami lepiej jest nie myśleć wiele o przyszlości, bo z nią nigdy nic nie wiadomo, a może nie jednokrotnie nas zaskoczyć. Zycie jest zbyt krótkie, aby tylko żyć wymysłami i wyobrażeniami o przyszłości. Wszystko przemija. Ale warty do zapamiętania jest cytat z psalmu miłości 'tak więc trwaj wiara, nadzieja, miłość. Z tych trzech najważniejsza jest miłość'. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas rzeczywiście niesamowicie szybko leci! Ahh przynajmniej wakacje szybciej nadejdą :)

    Zapraszam Cię również na mojego bloga z recenzjami książek.
    public-reading.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiałam się czytając opis Twojego snu, choć jak się domyślam, Ty miałaś niezłego stracha ;) Poza tym absolutnie się zgadzam z tym, że czas płynie bardzo szybko. ja na przykład mam wrażenie, że przed chwilą skończyłam przygotowywać biznesplan, a tutaj już wpół do czwartej... ;d
    Moje oczy właśnie nie dawały i to była masakra, dlatego cieszę się, że w końcu po tylu latach znalazłam coś co jest dla mnie idealne. Jako dwuletnia fanka Ray Ban mogę z czystym sumieniem polecić Ci tę markę :D
    Przepraszam, nie ogarnęłam tej wzmianki z pracą, zresztą w sumie to nieistotne, każdy ma przecież prawo do własnego zdania ;) Pogoda faktycznie była obrzydliwa, ale powoli ilość zużywanych chusteczek maleje i mam nadzieję, że w końcu dojdę do zera :D
    A co do liceum to spokojnie, na pewno znajdziesz sobie takie, które będzie Ci odpowiadało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okropny sen!

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń
  5. A u mnie dzisiaj w śnie grasowali jacyś piraci, z tym że tylko ja wiedziałam, że to nieszkodliwi idioci którzy byli przebrani za piratów bo tamci ich wrobili xd hahah. złożoną historia.
    Spokojnie, ja tez nic z niczego nie umiem :) Angielski jest tego doskonałym przykładem. Na lekcjach robiliśmy testy do egzaminów? Ok, praktycznie wszystko zawsze spoko. Ale zarówno na próbnych jak i na tym 'prawdziwym' angielski poszedł mi tragicznie. I nie dlatego, że był trudny - bo nie był - ale dlatego, że byłam przemęczona. 3 dni? ja już nie myślę. No widzisz, ja od 1 klasy podstawówki miałam niemiecki, a angielski dopiero od gimnazjum. A porwałam się na egzamin, rozszerzony też pisałam. Bo nie wiem jak długo masz niemiecki, ale my mamy cięta nauczycielkę - na każdej lekcji daje po 2 strony słówek [a niemiecki mam 3 razy w tygodniu] i jak nie zrobi kartkówki to pyta. Dlatego sytuacja większości osób z niemieckiego jest katastrofalna. A że podręczniki nie są ubogie, treści ćwiczeń i tematów z kosmosu nie brak, to jest jak jest. -.- A nadrabiać muszę 3 lata ang ponieważ wgl się go nie uczyłam a tu mam możliwość uzyskania 6 na koniec roku. Tylko trzeba tak sobie powtórzyć mniej więcej to wszystko. A mało tego nie było. Najśmieszniejszym paradoksem językowym w systemie nauczania wydawało mi się to, że w angielskim czas przyszły poznałam już w 2 roku nauki. A w niemieckim - w 8 roku. Żenada -.-
    No to z tego co mówisz, to faktycznie twoja szkoła nie prezentuje się zbyt dobrze.
    Najgorszą rzeczą jaka może spotkać jest niewymagający nauczyciel, u którego nawet nie trzeba się starać o oceny. Bo większość osób nie szanuje takiej osoby i ma lekceważące podejście do przedmiotu. Pójdzie dalej i brutalne zetknięcie z rzeczywistością jak niewiele wie. Wymagający nauczyciel jest doceniany po latach, a na bieżąco znienawidzony xd Ale doceniany tylko wtedy, jeśli nam ten przedmiot jest do czegoś potrzebny. Niemiecki mi się nigdy nie przyda więc... :D A mówić to się boję w obcym języku, że coś przekręcę, dlatego poległabym niezależnie od tego czy ang, niem, czy jakiś inny. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja z tym cholerstwem walczę już od dobrych dwóch tygodni, ale szkoła + zajęcia pozalekcyjne + wyjazdy + obowiązki w domu skutecznie uniemożliwiały mi jego zakończenie. Na szczęście dzisiaj mi się to udało, ufff.
    W poprzednie wakacje też nie byłam nad Bałtykiem, a przynajmniej tego nie pamiętam. Byłam za to na kilku innych, zagranicznych plażach i prawdę mówiąc o wiele bardziej wolę je od tych naszych polskich. Jest czyściej, przyjemniej, a przede wszystkim cieplej :D
    A odnośnie powrotu do zdrowia to planuję go już na jutrzejszy poranek, bo wieczorem wpada do mnie dobra koleżanka i zostaje na noc, z kolei w sobotę jedziemy na kolejną wspólną wycieczkę ;>
    A Ty masz już plany na weekend? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Straszny sen .! Mi się ostatnio nic nie śniło .Albo po prosru nie pamiętam ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie z tą czystością, w życiu nie powiedziałabym, że Adriatyk jest bardziej zanieczyszczony o.O W każdym bądź razie w te wakacje polskie plaże raczej odwiedzę, planujemy w sierpniu wybrać się ze znajomymi głaśnie pod jakieś namioty w okolice trójmiasta, a może na Hel? Nic jeszcze nie wiem, ale spoko mam jeszcze dużo czasu, zwłaszcza, że w lipcu i tak nigdzie nie wyjeżdżam, bo idę do pracy :)
    Nie wiem jeszcze dokąd się wybieramy, czyli tak jak zawsze - pełen spontan. Z Mają (bo tak ma na imię moja koleżanka) bierzemy po prostu samochód i jedziemy przed siebie, by potem w połowie drogi do nikąd zawrócić i pojechać w bardziej określone okolice. Dwa tygodnie temu pojechałyśmy tak do Warszawy, była masa śmiechu :> Nocka też nie do końca mi wyszła, bo znajomi wprosili się do domu, argumentując, że mam największy telewizor (haha, dobre sobie) i oznajmili, iż dzisiaj kibicujemy Polakom. Tak więc zamiast skromnego babskiego grona w domu będę miała masę chołoty, haha ;)
    Widzę, że u Ciebie plany prezentują się bardziej pracowicie, ale to dobrze, bo im szybciej ze wszystkim się uporasz, tym szybciej będziesz miała spokój. Szkoda tego przyjazdu G., ale kiedyś jeszcze ich zobaczysz, o! I nie marudź, że masz mało koncertów, bo masz Openera, a ja o jakichkolwiek eventach mogę pomarzyć w tej mojej zapyziałej dziurze xdd

    OdpowiedzUsuń