niedziela, 10 czerwca 2012

HOLY YOU

warszawskie

Mamy niedzielę, siedzę przed komputerem i przymierzam się do nauki niemieckiego na jutrzejszy sprawdzian. Powinnam także dzisiaj wydrukować tekst z prezentacji mojej i Natalii, żebyśmy jakoś normalnie ją przedstawiły. Nie mam ochoty na nic, chciałabym po prostu legnąć na łóżku z książką i truskawkami, ze słońcem wpadającym przez okno do pokoju, bez tego "a może nie ma mnie", bez tęsknoty, z uśmiechem na twarzy. Moja mama się dzisiaj zdenerwowała zmianami, które zaszły w statucie szkoły. Są irracjonalne, adekwatne do grona pedagogicznego, które "tworzy sobie szkołę prywatną z zasadami z kosmosu". Tak, dokładnie. Młodzież czternasto-, piętnasto- i szesnastoletnia zostaje sprowadzona do poziomu siedmiolatków, które trzeba odbierać ze szkoły, bo tak głosi kodeks cywilny. My nie możemy być zwalniani bez opieki rodziców, bo jesteśmy zbyt nieodpowiedzialni! Śmieję się głośno i zastanawiam, kto tutaj jest głupi. Ale dobra, jakoś to przeboleję przez najbliższy rok, a potem będę opowiadać kolegom i koleżankom z liceum, jakie to obowiązywały ciekawe zasady w moim gimnazjum. W podstawówce byłam traktowana poważniej niż tutaj. Koniec plucia żółcią. Wczoraj byłam wyrobić sobie kartę biblioteczną i pojechałam do Galerii na małe zakupy. Jak zwykle nie kupiłam spodenek takich, jakie chciałam, więcej, te, które kupiłam, mają wadliwy zamek i muszę wymienić, ha, ha. A przymierzałam takie idealne spodenki w H&M, tyle że były rozmiaru 36, czyli za duże, a 34 już ktoś kupił i pupa blada (swoją drogą mój tyłek wyglądał w nich obłędnie). Poza tym zamiast kupić sobie mleczko do ciała, kupiłam prawie o identycznym wyglądzie żel pod prysznic... a potem wróciłam po mleczko. Przynajmniej mam więcej pieczątek. Więc moje wczorajsze łupy zakupowe przedstawiają się następująco (nie wierzę, że to piszę): kokosowe mleczko do ciała (uwielbiam mleczka z tej serii, jedne z lepszych, które miałam; lubię ładnie pachnieć, nie mam nic do tego, że one nawet nie nawilżają ani nie poprawiają stanu mojej skóry, najważniejsze, że nie mam uczulenia po nich i że są w porządku), kokosowy żel pod prysznic, oliwka pod prysznic (jakaś marokańska, mój gratis, pachnie bardzo ładnie, ale nie kupiłabym tego, gdybym miała wybór między nią a na przykład oliwką z Nivea, którą, swoją drogą, też muszę przetestować, bo Wizażanki polecają) oraz wzmacniająca baza do paznokci. I na koniec, po tym kompromitującym podsumowaniu, me with Effie, dla pośmiania, jak ostatnio. Nie martwcie się, nie mam już więcej tych mistrzowskich paintowych fotek.

5 komentarzy:

  1. Tyle rzeczy do zrobienia, a ja zawsze to olewam, albo przekładam na później. To chyba prokrastynacja, i to w późniejszej fazie.
    Jak to, odbierać ze szkoły? Nie możecie sami wracać do domu, czy mają Was odbierać tylko wtedy, gdy zwalniacie się z lekcji? U nas też jest coś podobnego, ale do zwolnienia wystarczy dołożyć karteczkę od rodzica, gdzie jest napisane, że bierze on odpowiedzialność za drogę swojego dziecka do domu. Karta biblioteczna? Boże, jak ja bym chciała nosić rozmiar 34, moje wielkie marzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też staram się mieć problem z głowy i zrobić coś szybko, ale po prostu mi się to nie udaje. Ciągle planuję, obiecuję, że się poprawię, a i tak będzie zawsze tak jak jest. ,,A miało być tak pięknie..."
      Siostrze się upiekło. My nie mamy chyba statusu, mamy WOS - Wewnątrzszkolny System Oceniania i zawarte są tam też zasady dotyczące wyglądu. Żadnych mundurków nie ma, ludzie chodzą jak chcą. Nikt nawet nie pomyślał, by uznać glany itp. za coś niestosownego (bardzo się zdziwiłam, jak dowiedziałam się, że w wielu szkołach jest zakaz ich noszenia, jakieś abstrakcyjne mi się to wydało, nawet koturny nosimy). Do niedawna nie można było mieć w uszach więcej niż jeden kolczyk w jednym, a teraz zmieniono i można mieć ich do woli, ale tylko w uszach. Standardowy zakaz farbowania włosów.
      Ze szkoły zwalniamy się normalnie.
      Szkoda, że ja nie mogę zapisać się do większej biblioteki, choć nasza znowu taka mała nie jest, mimo, że znajduje się w małym Barcinie ma naprawdę duży księgozbiór.

      Usuń
    2. A ja i tak tak nie uważam, ale nie ma sensu się o to spierać.
      Ciekawy pomysł z tą pozostałością po życiu płodowym, ale inne ssaki też pływają w wodach płodowych, a po narodzinach takiego odruchu nie mają.
      Moja średnia jest... średnia, czyli 4,9.
      Pięć szóstek, jedna trója (niemiecki), cztery czwórki i cztery piątki. A jak to wygląda u Ciebie? Można farbować włosy? Natychmiast się do Ciebie przeprowadzam! To moje marzenie od lat, ale nie mam wcale ochoty na obniżanie zachowania.

      Usuń
  2. Niektóre zasady są z kosmosu, choć na szczęście w LO już ich nie ma, przynajmniej w moim. Tak jak zauważyłaś - najważniejsze to przetrwać w tej szkole jeszcze jeden rok, a później mieć wszystko gdzieś i nabijać się z tego, co się działo ;) Patrząc na zdjęcie Effy i Twojego uśmiałam się niesamowicie, a po obejrzeniu zakupów stwierdziłam, że może warto wybrać się do YR.
    Nie, nie jestem w pierwszej klasie LO, ale prawko na B1 (malutka puszka xD) można mieć od szesnastki. Poza tym często jeździmy gdzieś z mamą tej koleżanki, ewentualnie moją macochą, bo kobiety jak to kobiety - są zakręcone i lubią robić różne dziwne rzeczy, hehe :D Do Warszawy natomiast mam coś koło trzech godzin, chyba nawet mniej, więc nie jest źle. Chociaż nie powiem, żeby dalsze wycieczki nie było organizowane, bo kiedyś z moją przyjaciółką ot tak pojechałyśmy do B-stoku, skąd pochodzę, oczywiście na spontanie ; )
    Mi marzy się Opener w tym roku, bo będą Iksiki, ale niestety... Praca, hehe.
    Miłego dnia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kupcie koleżance coś czym się interesuje, hm? Albo jakąś ramkę ze zdjęciem, plakat w Empiku? Możliwości jest mnóstwo, zresztą sama widziałam ostatnio parę niesamowitych rzeczy, niestety jednak moja Kasia miała już większość z nich, a szkoda, bo chciałabym dać jej taką piękną szkatułkę, którą widziałam w Home&You. :<
    Fajnie wyszło z tym sztandarem, bo stanie przez tak długą ilość czasu na pewno męczy :d Do pracy niech Ci się nie spieszy, ponieważ wcale nie jest to takie przyjemne, jak się może wydawać. Swoją drogą ciekawe co w przyszłym roku będzie na Openerze :) Ja w tym roku jadę na Coke, jaram się więc Placebo i The Killers :D

    OdpowiedzUsuń