piątek, 15 czerwca 2012

Shakespeare said...

 Pszczółki/Chorwacja/Pszczółki/Warszawa/Pszczółki

... "Dla mnie nie zestarzejesz się - nie, nigdy w świecie: bo od chwili, gdy oczy nasze się spotkały, nie widzę w twej urodzie zmian" - tymi słowy rozpoczynam dzisiejszy post. Na początek smęcenie o szkole: jest okay, ale może być lepiej, to zależy od mojego nastawienia i od mojego przygotowania. Poza tym: zajęłam drugie miejsce w konkursie o pszczołach! Ktoś najwidoczniej docenia zdjęcia, które nie są wykonane lustrzanką, a są całkiem ładne i zgrabne. Łi, jestem z siebie zadowolona.Tutaj są przedstawione wszystkie prace. Powiem, że zdjęcie osoby, która zajęła pierwsze miejsce, jest naprawdę przepiękne! Śmieję się na widok mojego lakonicznego opisu, wyróżniającego się na tle innych; kompletnie nie wiedziałam, jak mogę opisać zdjęcie przedstawiające jasną sytuację - pszczołę zbierającą pyłek kwiatowy z kwiatów berberysu, który dzisiaj już nie jest tak pięknie obsypany kwiatami, jak w maju. Teraz jestem ciekawa, czy są przewidziane jakieś nagrody i kiedy nadejdą, he, he. Miło byłoby coś otrzymać. Wczoraj skończyłam czytać książkę - "Przejście" Justina Cronina, apokaliptyczny thriller z interesującą historią, która śni się po nocach. Z początku (czyli jakieś dwa tygodnie) czytałam tę powieść bez pośpiechu, ale przez ostatni tydzień wzięłam się za siebie i zaczęłam się wciągać. Teraz czekam na kolejne dwie części, by zaspokoić ciekawość, ponieważ dwoje głównych bohaterów wyruszyło na wojnę. Powiem tylko tyle, że akcja dzieje się w USA (a jakżeby inaczej), chociaż w tamtych czasach to właściwie jest terytorium dawnych Stanów Zjednoczonych - Republika Kalifornii, coś takiego. W recenzjach na okładce książka porównywana jest do "Zmierzchu" S. Meyer, ale ktoś się stanowczo zapędził - nie jest to kolejny nudny romans dla niemyślących nastolatków, tylko naprawdę rzecz godna polecenia; trochę przerażająca wizja końca świata, a może raczej interpretacja biblijnej opowieści o arce Noego (czyli wyludnienie i ponowne zasiedlenie Ziemi). Polecam wszystkim, którzy lubią tego typu książki. Dzisiaj zaczęłam "Dziennik Nimfomanki", który trochę mnie odpycha, bo kobieta praktycznie codziennie się z kimś, jak to ujęła, "tarza", nawet jedząc śniadanie w parku... Może dotrwam do końca, bo od paru lat przymierzałam się do jej przeczytania, ale z pewnością nie będzie to jedna z moich ulubionych lektur. Hmm... chyba już wyczerpałam limit słów, Karolina może czuć się pocieszona i nie sprawdzać mojego bloga co dziesięć minut z przekonaniem, że dodałam post. (Nie wiecie nawet, jak trudno jest mi pisać kropki ze względu na to, że popsułam klawisz z kropką - nie da się już go naprawić, grr.) XOXO.

1 komentarz:

  1. też przymierzam się do ''Dziennika'' i przymierzam i w końcu przeczytam! :D po dwóch rozdziałach odpuściłam, ale mam w planach czytać dalej ;)
    polecam ci książkę ''Bez dowrotu'' o dziewczynie, która jako 13 latka zaszła w ciążę ;)
    masz swietną czapkę! :D
    osbweruję! :)

    OdpowiedzUsuń