poniedziałek, 28 maja 2012

Méfiez-vous des apparences.

 spin the sky

Hej, ho. Przeżyłam jakoś i wczorajszy, i dzisiejszy dzień. Mam wielką ochotę pojechać na rowerze gdziekolwiek, by się odstresować; w takich chwilach żałuję, że mieszkam tak daleko od morza, bo chętnie bym posłuchała jego szumu bez całej tej otoczki turystów... Niestety jest już czerwiec i ciężko jest znaleźć kawałek prywatności na plaży czy gdziekolwiek, a szkoda. Mówię tak i mówię, a nauka czeka. Jutro mam nieszczęsny sprawdzian z polskiego. W ogóle nie wiem, jak sobie poradzę przez najbliższe tygodnie, ale liczyłam sobie już średnią i w najgorszym przypadku, który jest naciągany, będzie ona wynosiła powyżej pięciu, czyli okay, nie jest źle, ale mogłoby być lepiej, bo najlepszy przypadek, totalnie niemożliwy, to 5,56. Co ja się przejmuję, jejuś... Żałuję paru rzeczy, których wczoraj nie zrobiłam podczas mojej "podróży" do Gdyni, ale może w przyszłości jeszcze zdarzy się okazja, by to naprawić. Chyba muszę zacząć pałać optymizmem, bo to moje "ludzie są beznadziejni i świat jest beznadziejny" po obejrzeniu apokaliptycznego filmiku o GMO jest, no, niezbyt, jakby to powiedzieć, dobre; pogrążam się tylko w smutku i tak naprawdę jestem ograniczona. Oh my, dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę! To była ironia, oczywiście od zawsze jestem ograniczona i moja wrodzona nieśmiałość nie pozwala mi nic konkretnego zrobić, ale ja się za siebie wezmę. O czym ja piszę, ludzie! To chyba przez te ckliwe songi... "so say goodbye to love and hold your hand up high"... i chyba przez wczorajsze kazanie księdza "nie zmarnujcie swej miłości". Mogłabym tutaj napisać cały esej na temat marnowania życia i miłości, ale brak mi na to sił. Tak, znów biję do mej goryczy dotyczącej tego niewdzięcznego wieku, w którym żyję, a właściwie tego niewdzięcznego żywota mego. Podkreślę więc, jak bardzo chciałabym mieć żółwia oraz jak bardzo chciałabym zostać ptakiem (żartuję). Podzielę się z wami uśmiechem ze, skądinąd starego, zdjęcia, i wynikiem badań mikroflory bakteryjnej mej dłoni, która dotykała i brudnych rzeczy w szkole, i brudnych pociągów, i brudnego telefonu, bla, bla, bla - czwóreczka (tego się nie spodziewaliście, co?!). Miłego dnia.

1 komentarz:

  1. Taka ironia nie pasuje mi jakoś do Twojego stylu pisania. Powiedziałabym "charakteru", ale tego nie zaryzykuję, bo znamy się wirtualnie i dość krótko. Tak czy owak: potrzebujesz odpoczynku = oto ma diagnoza :)

    Dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa :* Sytuacja wygląda komicznie, bo lubię pisać w ten sposób. W każdym razie wolę przerysowanie od mękolenia :D

    OdpowiedzUsuń