wtorek, 1 maja 2012

el potato

 what a... hog

"So if you like pajarnas and I like pajamas, I'll wear pajamas and give up pajamas" - si, si, znów słucham tej archaicznej muzyki, ale to nic, lubię słuchać piosenek o ziemniakach i pomidorach, i ostrygach, i piżamach, i o wszystkim. Mamusia mi dzisiaj oddała pieniążki, prawie całą sumkę, więc czuję się trochę bogato. Wczoraj postanowiłam wyprać sznurówki od reeboków i conversów, bo, jak można wywnioskować, ubrudziły się. Po kąpieli w gorącej wodzie z proszkiem do prania i płynem do płukania wybieliły się nieco, ale ciemne i czarne ślady i tak zostały, a ja ubolewam nad tym, ale to nic, zawsze można kupić nowe. W każdym razie chciałam sprzedać reeboki, ale po założeniu ich na stopy stwierdziłam, że mogę w nich czasami wyjść z domu, nie wyglądają aż tak źle... chyba. Dzisiejszy wtorek (ludzie, już wtorek, niedługo do szkoły...) spędzę na zgrupowaniu rodzinnym, czyli na berbeque, czyli na grillu. Mam nadzieję, że palący pójdą smrodzić gdzieś, gdzie nie ma mojego nosa, a reszta będzie się dobrze bawić, w końcu to urodziny babci! Będę miała okazję sprawdzić, w jakiej wsi moja babcia mieszka, bo coś kojarzę, ale nie do końca, muszę się upewnić. Coś mi się niedobrze robi, to chyba od tego słońca, grr... Wieczorem jest całkiem przyjemnie, trzynaście stopni, wszędobylski wiatr i księżyc z koleżankami gwiazdami; miło jest na to popatrzeć, wracając do domu. Ciemno się robi dopiero przed dziewiątą, toż to prawie lato! Nie powiem, że lubię lato, bo lubię tylko trochę, ale jeśli w tym roku zdobędę moskitierę na okno, to pewnie będę lubiła bardziej, chociaż nie jestem tego taka pewna, bo musiałabym się cała obłożyć moskitierą, żeby wyjść wieczorem na dwór albo siedzieć w cieniu w którymś z chorwackich miast, w końcu tam nawet w dzień latają przebrzydłe potwory zwane komarami. Jestem pamiętliwa, do dzisiaj wspominam bąbelek na udzie, kiedy dziabnął mnie jeden w Dubrowniku. Zdenerwowanie na szczęście ostudził mandat taty, z którego się trochę śmiałam.

12 komentarzy:

  1. Życzę miłej zabawy na grillu (z dobrym jedzonkiem oczywiście :D) Lubisz takir rodzinne klimaty?

    Twoja notka ma optymistyczny, iście letni klimat- podoba mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak ;) W każdym bądź razie te lektury są inaczej porozkładane czasowo.

    Moje buty leżą i wołają o pomoc, ale chyba po prostu wrzucę je do pralki.
    Ja jakoś nie spędzam czasu z rodziną. Chciałabym załatwić dziś wszystko co załatwić muszę i mieć potem wszystko gdzieś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba było użyć wybielacza. Wsadzisz w Acze i efekt murowany, albo po prostu je przegotuj.
    Trzynaście stopni wieczorem? Czy Ty mieszkasz na Syberii? ;> Bo u mnie w nocy jest ponad 20.
    Nie lubię komarów, mam potem rozdrapane całe ciało, brr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam zazdroszczę tych trzynastu, bo tej temperatury u mnie moje serduszko nie wytrzymuje.

      Usuń
  4. Udanego dnia!:)

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tobie to dobrze. Ode mnie pożyczyli i jeszcze tej kasy nie widzę. Ale na razie nie jest mi potrzebna, więc luz ;D Upierz w "waniszu" i na pewno się wyczyszczą ;D No to miło Ci się chyba ten weekend spędza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja też mam sporo do roboty, bo teraz maj jest miesiącem matur i w ogóle ;] Jak nie będziesz czyściła tych sznurówek, to nabiorą swojego innego koloru (takiego pleśniowego) ;D. No taaa... jak dają to się bierze, a jak biją to się ucieka ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie pociesza fakt, że już jedną maturę mam, więc jak nawet tą zawalę, to nic wielkiego się nie stanie ;D To są takie jak szachownica. Oryginalne, nikt takich nie ma ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. To je dobrudź i będzie szachownica. Bo mam ją w podstawie, a zachciało mi się mieć rozszerzenie. Taka tam moja fanaberia.

    OdpowiedzUsuń
  9. No to pierz w wybielaczu :)

    ...ani ja takiego wielkiego tyłka, coby zajmował połowę kraju ;D

    OdpowiedzUsuń