czwartek, 23 lutego 2012

to the bar

 gdańskie

Mogę nareszcie oddać się kontemplacji mojej sytuacji w domowym zaciszu. Słuchając głosu Briana z Placebo bodajże trzeci dzień z rzędu, robię pracę domową i garbię się nad biurkiem, bo tak wygodnie. Mimo że wygodnie, to szkodliwie, więc jednak się wyprostuję. Wczoraj odwiedziłam kościół i zostałam posypana popiołem, jutro znowuż do kościoła, gdyż zaczyna się sezon bierzmowania i, no, "czeba". Nie wiem, co mam więcej pisać, oprócz tego, że był dzisiaj długaśny apel z okazji rozdania stypendiów i innych. Bla, bla, bla. Boli mnie wszystko i ogólnie mam dość szkoły, a w przyszłym tygodniu sprawdzian z fizyki na równi ze sprawdzianem z lektury... Nice.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz