poniedziałek, 6 lutego 2012

Przyjemnie jest słuchac, jak ten człowiek milczy.

 nowy mieszkaniec mej twierdzy - bambus

Dwadzieścia minut temu wróciłam od dentysty. Tak, wyszłam z domu, to cud! Jeszcze dziewięć minut muszę wegetować, a potem zabiorę się do pałaszowania Laysów Strongów, mmm. Dawno ich nie jadłam! Jutro znowu idę do dentysty, więc czeka mnie naprawianie odpadającej plomby, a co z tym idzie - kolejne wydane pieniądze. W środę zaś jedziemy z Karo na zakupy; muszę sobie zakupić szalik i jakiś ładny żakiet. Zima zimą, ale jestem zadowolona z tego powodu, że w Pszczółkach nie ma aż tak drastycznego mrozu. Owszem, jest te -12 stopni, ale w trampkach da się przeżyć. Co prawda przywdziałam rajstopy, dwie pary skarpet, spodnie, koszulkę, sweter bawełniany i wełniany... Luzik, hi hi. Skończyłam wczoraj "Worek kości" i czytam teraz "Łzy diabła" Deaver'a. Standardzik. Jak następnym razem zajrzę do biblioteki, to wypożyczę coś autora innego niż King czy Deaver (he he, już to widzę). Trzy minuty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz