niedziela, 26 lutego 2012

I'm not looking for an easy ride. True happiness cannot be tried so easily.

 miastowe!

Milion kichnięć na minutę? Czemu nie! Mam wrażenie, jakby obok mnie stał wielki tort truskawkowy i intensywnie pachniał, ale to tylko wrażenie, bowiem moja świeżo wyprana bluza pachnie jak owy tort. Aż mam ochotę zjeść kawałek tortu truskawkowego. Bolą mnie mięśnie podbrzusza i te takie poprzeczne, już nie pamiętam, jak się zwą. Jeszcze parę dni i przestanę mieć zakwasy, wtedy zacznie się totalne spalanko. Może zejdzie mi trochę tego tłuszczyku z brzuszka. Phi! Zdałam sobie sprawę, że wczoraj mega mało zjadłam, toteż dzisiaj nadrobię zaległości. Chociaż chyba głodujemy do pierwszego, coś słyszałam. Hejże, hej! Zakończyłam katorżnicze pisanie rozprawki, która jest totalnym gniotem, i teraz przepisuję ładnie na karteczkę. Szkolne sprawy zakończone, jutro siedzę w domciu i uczę się na fizykę oraz polski, chociaż nie wiem, po co na polski, skoro pani Gje zapomniała zapewne o tym sprawdzianiku, a ja już sama nie wiem, co się w tej lekturze działo. "Syzyfowe prace" to dzieło bezduszne, tyle powiem. Pan Żeromski nie wykazał się prawie wcale, oprócz wątku z tymi spotkaniami na strychu. A ja od ósmego czytam jedną i tą samą książkę, i nawet nie jestem w połowie. Śmiać mi się chce. Mimo wszystko, doszłam już do trzysetnej strony. Robię chyba przerwę w czytaniu powieści King'a, bo za dużo ich, a za mało książek innych autorów. Dlatego też już dziś na mojej półce są książki autorów takich jak: J. Deaver (oczywiście), K. Follet, A. Rice, R. Arvin, V. Woolf, J. Cronin i dwa kryminały od Karoliny, które nie wiem, czy przeczytam, bo tak małe literki jednak mnie denerwują. No, nie wspomniałam słowem o moim nosie, brawo ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz