sobota, 5 listopada 2011

Niech pan patrzy pod nogi.

 pokemon

Muszę dzisiaj jechać na zakupy, a mi się nie chce. TAK MI SIĘ NIE CHCE, ŻE SZOK. Miałam się uczyć na historię i sprzątnąć wreszcie pokój, bo tonie w kurzu, ale nieeeee. Śnił mi się dzisiaj dziwny, dziwny, dziwny sen. Pojechałam sobie do któregoś z państw dawnej Jugosławii i wynajęłam mieszkanie. Zwiedzałam mieścinę w drodze do pracy, z pracy i w ogóle. W jednej z restauracji zjadłam pizzę czy coś, a potem wlazłam do supermarketu, żeby zrobić zakupy. Spotkałam tam kobietę, z którą trochę porozmawiałyśmy, a potem nadjechali terroryści. Zza krzaków wyglądałam, czy aby na pewno są zainteresowani tym sklepem, a jakieś dziesięć minut później kobieta mi kazała szeptem się schować, bo będą strzelać. Dostosowałam się do jej poleceń i ukryłam jak najlepiej za murkiem, kiedy huknęło, gruchnęło. Kurczę, ale się bałam. Kładłam się na podłodze i podnosiłam z milion razy. A teraz jestem w rzeczywistości i muszę zjeść śniadanie. Pewnie i tak nic nie zjem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz