czwartek, 24 listopada 2011

Jak zaswieci, bedzie swiecic.

 oooo, moja dziewczyno

Mam katar od paru miesięcy, choruję na katarzyce wieczną; na szczęście jednak nie mam problemów z zatokami, tak jak co poniektórzy z mojej familii. Marznę w tym domu, niech się wreszcie załączy ogrzewanie, no! Powinno już grzać... Kurczę, w moim domu nie ma nic do jedzenia, oprócz żelków i pianek z czekoladą (fuj, pianki niedobre), widziałam jeszcze leżakujące ciastka w szafce, to może sobie wezmę. Co tam, rodzice dzisiaj mają imprezkę w filharmionii, więc... nic im nie zrobi brak ciastek. Uuu, a co z tym idzie, nie będę miała obiadku! CIASTKA. Pani GJE przełożyła kartkówkę na wtorek. JAK MOŻNA PRZEKŁADAĆ KARTKÓWKI? W sumie fajno. Poświęcę pięć minut na naukę słówek z angielskiego. To aż dziwne, że będę się uczyć z angielskiego. Poza tym... nareszcie czytam LŚNIENIE. Ja, największa fanka S. King'a, nie czytałam "Lśnienia"? Nie może być!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz