środa, 7 września 2011

rybny kompromis

 takie tam

Witajcie, moje wy robaczki. Wspaniałą dziś miałam lekcję geografii, bardzo zabawną i przyjemną. Jest to właściwe dla etapu początkowego, jakim jest nowy rok szkolny, później już natomiast będzie harówa i rzeźnia. Niby tak, chociaż powiało przesadą. Tak naprawdę nie mam nic do powiedzenia. Boli mnie głowa ździebko. Biegaliśmy na wfie trzydzieści minut, a potem był unihokej, a że uwielbiam unihokej, to szalałam i mi płuca z piersi wypadły! Musiałam robić przerwy. Po wakacjach mnożą się problemy z kondycją, której nigdy nie mam, he he. Ale pół godzinki się fajnie biega, pewno jutro będę miała zakwasy. Na razie nie czuję zmęczenia i nogi też mam całe, tylko z główką nie wszystko w porządku. Dobrze, to ja lecę obejrzeć może Wojewódzkiego... Potem obrać ziemnioki, poczytać i pouczyć się z fizyczki. MRAU, kocham to! Tja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz