niedziela, 28 sierpnia 2011

NIE MA PROBLEMU, STARY

 przypadkowy gest

Yes! Jest przyjemny wiaterek i wieje mi w nóżki! BRAWO! Kurczę, wiecie, że teraz w Nowym Jorku szaleje huragan? Właśnie sobie to uprzytomniłam. Włączę portal TVN24 i obczaję, czy są już jakieś wieści z zachodu. Tymczasem słucham Deep Purple. Si, dziesięć minut temu dodano artykuł poświęcony tej sprawie. Zabieram się do czytania... A, spoko, w telewizji podawali, że huragan powinien uderzyć w południe, to sobie myślałam, że pewnie w okolicach godziny dwunastej. Ale nie, o czternastej. Poza tym nawet znalazłam trochę komizmu w artykule "policjanci przykładowo musieli ratować dwie osoby, które postanowiły wybrać się na kajak." He he. A pod spodem oczywiście pełne agresji komentarze Polaków, oskarżenia Tuska i przepowiednie końca świata. Dobra tam, co mnie to obchodzi, mam własne problemy. Jednak miałam co robić wczoraj, he. Pojechałam na zakupy do Gdańska, mam zeszyty i inne duperele. Kupiłam sobie nową szczoteczkę do zębów, jakiś paskudny tonik z Soraya (bo oczywiście z Bielendy nie było, a to jedna z niewielu normalna firma godna użytkowania...), odżywkę przeciwłupieżową (chociaż nie mam łupieżu) z Ziaji, szampon i peeling z Bielendy (ten z dziwną instrukcją obsługi). Tja, niby tak mało, a ile się pieniążków wydało. Jutro może pójdę do fryzjera, zetnę się na łyso i tyle. Chcę pocieniować włosy z przodu, skrócić trochę grzywkę i resztę, ale całość zachować tak, żeby było, jak wcześniej. Nie lubię dramatycznych zmian, poza tym uwielbiam warkocze. Ech, pewnie jak pocieniuję, to już mi się ich nie uda zrobić. Have a nice day.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz