piątek, 12 sierpnia 2011

GET CRAZY!


 "make me a photo!" - w czasie, kiedy borykałam się z nudą

"You're a ROCKET QUEEN". Podśpiewuję wraz z Axlem Rose. Wczorajszy wieczór był nieco dziwny. Mój poranny sen był nieco dziwny. Ale cieszę się, że nie obudziłam się, żeby pójść do toalety. Obawiałam się, że mam coś z pęcherzem, ale na razie robię rozeznanie w terenie; raz się okazuje, że w ciągu trzech godzin trzy razy byłam w toalecie, ale tylko dlatego, że wypiłam pół butelki wody NA NOC. Gdy nie piję pół butli wody na noc, to nie latam do łazienki. Proste, wspaniałomyślne równanie, które zaprowadziło mnie do odpowiedzi na nękające mnie pytanie: mój pęcherz jakoś się trzyma. Co do owego snu, to... Śniło mi się, że, czekajcie, no, zaraz sobie przypomnę... Cholibcia, zapomniałam. Mój wujaszek mi się śnił, jego dziewczyna i znajomi. Myłam zęby, robiłam herbatkę i w ogóle. Jednakże sen nie był aż tak sielankowy, tylko po prostu zgubiłam jego sens, gdy otworzyłam oczy i zaczęłam korzystać ze swojej świadomości. Wybaczcie. Znów włączam Gunsów. Jestem jak moja mama, tylko że ona ich słuchała wtedy, kiedy była na to moda... trudno. Żałuję, że mi w dzieciństwie puszczała piosenki Ich Troje. Gdyby non-stop w głośnikach leciał Mozart czy inny Bach, byłabym pewnie po stokroć mądrzejsza. A tak zostaję ze swoimi nędznymi punktami IQ. Tak, z pewnością nie mam ich więcej niż przeciętny człowiek. W końcu w mojej rodzinie byli tylko wojskowi z Warszawy i faceciki z dworkami na Kaszubach. Żadne wybitne geny. Czyżbym podważała swą inteligencję? Och, nie może być. GUNSI, GUNSI! Na na na,

No one needs the sorrow
No one needs the pain
I hate to see you
Walking out there
O-o-o-o-o!

Pozdrawiam ze słonecznych, ponurych i deszczowych Pszczółek. Puszczam muzykę na cały regulator i niech sąsiedzi teraz słuchają mego rocka. Wspaniałego, cudownego i w ogóle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz