poniedziałek, 8 sierpnia 2011

aseksualne wieszaki


 ach, te piękne kwiaty

Jestem wkurzona. Wkurzona a little. Podczas pobytu za granicą budziłam się o siódmej, ósmej czy dziewiątej. Dzisiaj? Owszem, budzę się o szóstej czy siódmej, ale tylko dlatego, że mam przepełniony pęcherz i potrzebuję udać się do toalety (nie pijcie pół butelki wody na noc); ale później zasypiam i wstaję przed dziesiątą. Tak, to wciąż jest dla mnie problem. Błahy problem, który poruszam na blogu z braku innego problemu. A raczej z osobistych powodów, dla których nie piszę głębszych wynurzeń totalnie zmasakrowanej duszy prostego człowieka. Kontynuujmy... Zaraz napiszę sms'a do Karoliny. Miałyśmy się dziś spotkać, wpaść sobie w ramiona i wrzasnąć "kupę lat!". Najpierw trzeba się umówić. Skończyłam wczoraj wymiętą przeze mnie książkę Forsytha i zaczęłam zbiór opowiadań Deavera. Pierwszy raz czytam jego opowiadania i są takie... proste. Aż się dziwię. A miałam ochotę na dobry kriminał... Na dworze jest gorąco, mi jest gorąco, a nogi nieogolone i nawet dobrze (choć słabo) opalone. Nie wyeksponuję ich dzisiaj niestety. A chciałabym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz