środa, 13 lipca 2011

lubię dotykać

 sheep

Dowiedziałam się dzisiaj bardzo ważnej rzeczy: jadę na Chorwację! Świetnie! Już na serio nastawiam się na wylegiwanko na plaży i pluskanko w lśniących, ciepłych, czystych i błękitnych wodach Adriatyku. Mmm... Cieszę się, że pomimo tak diabelsko drogiego paliwa tata się zdecydował. Dwa tysiące kilometrów w jedną stronę, nocleg po drodze w Czechach i niezapomniane wrażenia. Uwielbiam wakacje z rodzicami! Szkoda, że moja siostra nie jedzie, będzie trochę smutno... odwdzięcza mi się za poprzednie wakacje. Jej też było smutno, że mnie nie ma. Ale za to we wrześniu jedzie do Paryża. Och, po przeczytaniu Kodu pragnę odwiedzić ogromny Luwr i znaleźć się przy obrazie Mona Lisy! Ogólnie książka skończyła się niespodziewanie, dzisiaj właśnie ją doczytałam wreszcie do końca. Normalnie to skończyłabym ją przedwczoraj, ale zabieganie, ciągłe rozmowy i gość nie dawały mi dojść do lektury. A tak dzisiaj w pociągu i tramwaju wszystko prawie do końca ogarnęłam. Teraz czytam książkę Deavera. Znowu. Byliśmy dzisiaj u babci i dziadka. Obejrzeliśmy zdjęcia, opowieściom o przeszłości nie było końca. Ja wiedziałam, że ktoś z mojej rodziny służył Piłsudzkiemu. Babcia pokazała nam nawet order dziadka, który dostał za pracę w stoczni. Fajno. Lubię takie chwile, gdy mogę słuchać historii mojej rodziny i oglądać zdjęcia. Rzadko kiedy się zdarzają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz