piątek, 22 lipca 2011

infantylny śmieć

 hełm-ik

Głowa mnie boli przy każdym przeżuwaniu czegokolwiek. Muszę dzisiaj się ubrać, przygotować, żeby odwiedzić bibliotekę i sklep. Nie chcę głodować, a w domu są tylko płatki, ser, chleb, masło i jogurt, na które nie mam ochoty. Wczoraj jadłam sushi - ryż, łosoś i sos sojowy. Nienajgorsze, choć nie wiem, czy mogłabym to non-stop jeść. Chyba że bym spróbowała maki. Może to by połechtało me podniebienie? Skończyłam wczoraj książkę i aktualnie jestem na setnej stronie kolejnej. Zastanawiam się, ile książek przeczytam za granicą. Pewnie jedną, znając moje zwyczaje. Mam nadzieję, że się mylę, i biorę trzy powieści. A co tam. Może kamieniste plaże ziejące pustkami skłonią mnie do leniwego przewracania kartek. Mam nadzieję, że wstąpimy również do Grecji - wczoraj mama mi o tym wpomniała. Fajnie by było, zawsze chciałam zobaczyć greckie wybrzeże na żywo. :-) A poza tym... to kraj bogów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz