niedziela, 3 lipca 2011

I am the passenger and I ride and I ride through the city's backsides

 no wiem. buldog

Znów spać nie mogłam, nawet po przeczytaniu czterdziestu stron książki ("Reżyser śmierci" - interesujący kryminał, napisany w bardzo prostym języku, z ciekawą fabułą) o jedenastej w nocy. Już myślałam, że to wystrarczy, ale ledwie czułam zmęczenie. Usnęłam o drugiej i spałam pełne osiem godzin, czyli tak jak zwykle. Wczoraj się dowiedziałam, że jednak jadę na trip po krajach nadbałtyckich, także fajno. Chociaż nie uśmiecha mi się co noc kąpać pod innym prysznicem. Mam nadzieję, że toalety i łazienki będą w porządku, bo nawet takie ciężko znaleźć... Wiecie, we Włoszech (gdzie nie byłam, ale chętnie bym pojechała), były naprawdę ekskluzywne łazienki; siedzisz na toalecie, a tu ci Mozarta puszczają. Mam gdzieś ulotkę w domu. Nadal żałuję, że nie pojechałam z rodzicami i siostrą. W tym roku siostra z nami nie jedzie, więc też głupio. Dużym plusem jest to, że w Skandynawii wieje zimą. Nie będzie problemu ze słońcem. Nie wiem, jak jest w Estonii, Łotwie i Litwie. Na Litwie to pewnie tak jak w Polsce, tyle że grabieże... Mam nadzieję, że szybko się stamtąd zwiniemy. To państwo mogłabym ominąć, poświęcając nawet cuda architektury i inne, o ile takowe tam istnieją. No i Karo mi przed chwilą napisała, że może przyjedzie do Gdańska. TRZYMAM WIELKIE KCIUKI.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz