sobota, 2 lipca 2011

good times, bad times, you know I had my share

 mój face, meow

Hi, guys! Mam napad nerwicy, więc aktualnie wyglądam, jakby mi się chciało oddać mocz. Nie mogłam dziś zasnąć, istne piekło na ziemi. Trzy godziny wzdychania, kombinowania, przewracania się z boku na bok, aż wreszcie przed trzecią udało mi się usnąć. Wczoraj weszłam na bloga, na którym kiedyś pisywałam, no i przekierowano mnie na innego bloga, gdzie aktualnie są moi dawni znajomi, więc będę mogła znów dać upust swej kreatywności oraz kontynuować blogowe znajomości. Spałam do jedenastej, śniąc o jeździe samochodem z koleżankami. Good dream. Wczoraj wyniuchałam niezłe sandałki, które jadę niedługo zakupić. Dzisiaj by mi się nie chciało, może jakoś w tygodniu. Wie ktoś, do kiedy są wyprzedaże, hm? Bo jeśli do końca lipca, to będzie cudnie! Na razie sandały, reszta na potem. Przed wyjazdem za granicę się obkupię może (chociaż wątpię). Ciekawe tylko, dokąd wyruszam. Zapowiedziałam już, że nie chcę jechać do Zakopanego. W górach już w tym roku byłam. A trip po Europie bardziej mi się uśmiecha. Wczoraj przeglądałam Deviantart i znalazłam przepiękną Polkę! Istny urodowy ideał... :-) Popadłam w zachwyt, ach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz