środa, 27 lipca 2011

CZECH REPUBLIC

fretka

Właśnie przesiaduję w hoteliku w Czechach, jest tu bardzo milutko i zimno. Nie wyspałam się przez mego tatę, który przeraźliwie chrapał, ale jest to zrozumiałe ze względu zmęczenia wywołanego podróżą. Przed nami 1200 km, a tata jest jedynym kierowcą - jak to się mówi - lipnie. Wczoraj żeśmy szli do Tesco i spokałam faceta z fretką na smyczy. Się uśmiałam, bo nigdy nie widziałam, żeby ktoś fretkę na smyczy prowadził. Mama mówiła, że w Gdańsku też tak robią. To pewnie gdzie indziej również. Niemniej i tak mnie to szokuje. Wyszukam jakieś special foto w Internecie, bo nie mam nic na tym systemie. See you leter in Croatia! (Od razu mówię, że nie mam pojęcia, czy będę miała hot spot, a i tak pewnie bym nie miała ochoty tutaj pisać, choć byłoby to ciekawe, bobym mogła później skompletować świeże wrażenia.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz