wtorek, 7 czerwca 2011

Venus in Furns

 mój wczorajszy outfit domowy

Jest tak parno, że już się cieszę na przewidywaną wieczorną burzę, mrau! Odkurzyłam prawie cały pokój i odkurzacz mi padł (znów się przegrzał), pff. Pod łóżkiem już starym odkurzyłam. Takie sytuacje są zdecydowanie denerwujące. W szkole świetnie mi dziś poszło - szóstka na koniec z historii (jakim cudem?!), naciągana piątka z wf-u oraz czwórka ze sprawdzianu z polskiego. Jutro będzie odpytywanko z religii i sprawdzian z matematyki. Powtórzę sobie z religii, a z matematyki będzie już prosto uzyskać pozytywną ocenę. Głowa mnie strasznie rozbolała... Zaraz położę się do łóżka, chociaż nie wiem, jak wytrzymam w tej dusznocie. Na szczęście wiatr wieje mi przez okno, jednak niewystarczająco... Słucham OpenFM, jakoś mi się od wczoraj zebrało na radio. Kiedyś słuchałam, potem przestałam. Aktualnie leci Marilyn Manson, przed chwilą w zakładce Rock/Metal wybuchły syntezatory... Matko! Zaczęłam "Grę Anioła" wczoraj wieczorem, jestem na siedemdziesiątej stronie. Robiłam trzy godziny durne origami, które mi i tak nie wyszło, ale mam szóstkę z techniki na koniec. :) NIGDY WIĘCEJ ORIGAMI! Czyli suma sumarum moja prawdopodobna średnia będzie wynosić 5,43, ale jeszcze nic nie jest pewne. Do piątku długa droga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz