niedziela, 12 czerwca 2011

stairway to heaven

 miss Ogromny Nochal

Brzuch mnie boli. Zostało mi niewiele ponad dwieście stron przewspaniałej książki. Aż żal jest się z nią rozstawać, tak jak z jej poprzedniczką. Muszę sobie wypożyczyć książkę Lwa Tołstoja oraz tę Anne Rice, która opowiada o życiu Chrystusa. Lubię jej książki z dozą teologii, bo wtedy poznaję swoiste alternatywy dla biblijnych prawd. Oczywiście nie wierzę w nie, aczkolwiek mogę sobie bliżej przyswoić życie całej Trójcy Świętej napisane w języku zrozumiałym dla młodej osoby. Książki Anne Rice zawierają elementy fantastyki, prawdy i mitów, ale nie są przeze mnie traktowane poważnie. To tyle na ten temat; prawdopodobnie napisałam wszystko niezrozumiale i zaprzeczyłam samej sobie, jak zwykłam to robić, ale nie interesuje mnie to. Dzisiejszy dzień całkowicie należy do lenistwa i połowicznie do mszy świętej. Na mszy świętej też można się polenić, a co! Mam ochotę na Metallicę, taką straszną, straszną, straszną ochotę. W ogóle mam ochotę na jakieś cięższe brzmienia. Coś jest na rzeczy... He he.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz