niedziela, 5 czerwca 2011

LODYLODYLODYLODY

papier

Wróciłam przed chwilą z kościoła, przywdziałam krótkie spodenki, chociaż mam busz na nogach, i skończyłam jeść lody. Spiszę sobie to, czego muszę się nauczyć, a potem będę kuć. Nie mam nic innego do roboty, bo cierpię na brak książek. Nie wytrzymam! Ale pójdę obejrzeć House'a, czas jakoś zleci. Na dworze upał niesamowity, mam dość tej pogody, za gorąco. Potrzebuję moskitiery na lato i wiatraczka. Czy ktoś byłby skłonny mi to zasponsorować? Nobody? That's a pity! Mam dzisiaj grilla - cieszę się, że będzie kurczak, to przynajmniej z kiełbaski zrezygnuję, hi hi. Powinnam sprzątnąć u siebie w pokoju, ale jakoś mi się nie chce. Hmmm... jutro, bo pewnie i tak w takim syfie długo nie pożyję (chodzi mi o paprochy na podłodze).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz