poniedziałek, 27 czerwca 2011

czas na herbatkę

 zadowolona twarzyczka po skończonym roku szkolnym

Jest mi wstyd przyznać się do tego, że zwlokłam się z łóżka o dziesiątej. Wieczorem nie mogłam usnąć, zasnęłam po północy, obudziłam się przed ósmą, ale nie miałam siły wstać, więc powtórnie zapadłam w sen... Śniło mi się, że cudownie śpiewam na ulicy z którąś z moich koleżanek w Gdańsku. Aż dziw, że ta ulica była piękna - dominowały w niej odcienie różu; urocze! Wczoraj tak sobie przeglądałam wyprzedaż na Asosie i dorwałam męską bluzę adidasa za dwadzieścia funtów! Cholercia, gdybym mogła poprosić o nią rodziców, tobym była zadowolona, ale nie chcę, bo ostatnio zbyt wiele dostałam. Poczekam sobie na jesień i wtedy jakoś zakupię, jeżeli mi się uda ją znaleźć. Wypadałoby mieć jedną bluzę z kapturem w szafie. Cierpię na brak bluz. Niespecjalnie mi to przeszkadza, ale niezapinana bluza z logo adidasa na piersi przypadła mi do gustu. :) Jakoś od rana przeczytałam sto stron. Mama spytała się mnie, kiedy wreszcie z łóżka wyjdę, więc dokończyłam część drugą, gdzie wampiry zaludniły Salem, ubrałam się, ogarnęłam w pokoju i zasiadłam przed komputerem. Wcześniej zjadłam ponad pięćset kalorii jedzenia, więc wystarczy mi do obiadu. Zdecydowanie dużo kalorii dobrze na mnie wpływa, gdyż rzadko burczy mi w brzuchu, czego nienawidzę. Tak więc gdy wybieram się na zakupy, muszę zjeść jakiś junk food, na przykład kurczakburgera w Mc lub kanapkę z kurzcakiem w KFC, żeby nie być głodna do końca dnia. To się nazywa życie! A brzuch rośnie... To ja powracam do słuchania 100% Linkin Park na OpenFM. Od wczoraj mam jakąś zajawkę na mój ongiś ulubiony zespół... Ale serce moje należy do klasyki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz