niedziela, 8 maja 2011

sugar town

 I know

Na dworze panuje niestety zastój. Czuć deszcz, a chmury tylko jedno zwiastują. Pogoda poprawia się i znów pogarsza. Jestem diablo głodna, ale jakoś nie chce mi się lecieć na dół po coś do jedzenia (wiem, że i tak nic dobrego nie znajdę). Mogłabym skoczyć do sklepu po jakiś prowizoryczny obiad typu zupka chińska, bo nie chcę już męczyć mego żołądka pizzą. To się nazywają dni bez mamy. Ale może nam coś z grilla przywiozą, he. Muszę sobie kupić szampon Jedwab z Joanny, fajowski jest. Umyłam sobie nim wczoraj grzywę i była puszysta, wydawała się zdrowa; natomiast wieczorem umyłam sobie głowę Garnierem i znów się męczę. Nie chcę go wyrzucać, więc może są chętni do przejęcia połowy płynu, jaka została?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz