sobota, 7 maja 2011

*Siedzę i stękam jak John Wayne, i zaraz urodzę gliniarza z Maine.

 ziew

*op. "Wywiozą ci wszystko, co kochasz" z książki "Wszystko jest względne" S. King

Rodzice wybyli na trip, a ja siedzę brudna i niekochana przed komputerkiem. Niby mamy dzisiaj pizzę zamówić, ale na pewno w takim stanie nie wyjdę za próg. No dobra, może aby pranie ściągnąć z suszarki, ale to pod wieczór. Z niewiadomych powodów nie umyłam wczoraj włosów, po tygodniu mam dość mycia codziennie głowy. Zrobiłam strajk i będę się dziś męczyć. Może nawet nie wytrzymam, pójdę zaraz umyć i wstąpię do apteki po krem. Nie wiem, jak ludzie wytrzymują z brudem. Ale są pewne indywidua. Piszę bez ładu i składu. W sumie czuję się w porządku, rodzina zdrowa, wszystko w normie. Chyba w poniedziałek zajrzę do biblioteki, chociażby po to, żeby oddać książki. Po wycieczce wypożyczę sobie nowe. Z Karo widzimy się w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że plaże nie będą zapchane. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz