środa, 4 maja 2011

dziś mogę powiedzieć, że tak, jestem naprawdę szczęśliwa

 "Bezsenność"

Dzisiejszy dzień jest naprawdę cudny. A właściwie godzina 14:13 była obfita w cudowne wiadomości! Wcześniej nie wiedziałam, co począć, ale obyło się raczej bez paniki... w tym roku szkoła mi uratowała życie i zaoszczędziła nerwów. Chemię zdam na cztery może, bo w jednym zadaniu wyszło mi za dużo gramów i raczej mam źle. Nawet napisałam uwagę, iż "nieco za dużo" tego jest, no ale to mnie nie usprawiedliwia. Tak naprawdę nie wiedziałam, jak inaczej to zrobić. Mogłam odjąć liczbę mniejszą od większej, ale to byłoby zbyt proste... W każdym razie ten sprawdzian raczej nie pogorszy mojej oceny. Matematyka była doprawdy nużąca, mazałam bezmyślnie długopisami mojej serdecznej koleżanki z ławki. No i oczywiście nauczycielom nie chce się ze mną jeździć na rozdanie nagród, kurczę. Zajęłam drugie miejsce i muszę jechać z którymś z rodziców, którzy raczej się nie zwolnią z pracy... liczyć na łut szczęścia? Hmm... Stało mi się coś niedobrego z dłonią, gdyż gdy uciskam, to mnie rwie. Z początku myślałam, że może mi się kość pokruszyła, ale to niedorzeczne. HOW? Wujek Google pomoże. Może kiedyś wyprodukują domowe rentgeny, jeśli jeszcze ich nie ma, i będę mogła się pobawić w skanowanie swego ciała, narażając je na szkodliwe promieniowanie, ale co tam. Mama dzwoniła, miała mi kupić tonik L'Oreal, jednak jest w Auchan, gdzie nic nie ma, więc będzie tonik firmy Ziaja (przynajmniej testują dermatologicznie). Ostatnio wszystkie kosmetyki mi się kończą, a to pech. Ten post też niestety musi dobiec końca. Uroczyste zakończenie przy wtórze piosenki Kiss "Detroit Rock City": bbye.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz