piątek, 8 kwietnia 2011

the colorful life

 No Joanna

Właśnie skończyłam robić lekcje na przyszły tydzień, jeszcze muszę tylko zrobić plan lekcji na piątkowy niemiecki i mam z głowy. Pierwsza lekcja w poniedziałek będzie naprawdę okrutna - sprawdzian z biologii. Dobrze, że Karola napisała mi, czego mam się spodziewać (i mam nadzieję, że to rzeczywiście się pojawi, bo jak nie - polegnę na całej linii). Dzisiejszy konkurs ortograficzny poszedł mi dobrze, praktycznie rzecz biorąc nie mam żadnych błędów, ale tego właśnie się spodziewałam, bo ortografia to dla mnie pikuś. W końcu jestem stary wyjadacz książek. Sprawdzian z Małego Księcia? Mogę liczyć na czwórkę, ech. Co by tu jeszcze... Byłam z Karoliną na drodze krzyżowej, starsznie wiatr wiał i musiałam sobie chustę na głowę nałożyć, żeby mnie nie przewiało - jeszcze tylko choroby lub opryszczki mi brakuje, grr. No i mam nadzieję, że Karola pojedzie na wycieczkę w majku! :) Jutro przyjeżdża do mnie moja ukochana siostrzyczka, łii! Niestety przed siódmą zbieram się do Gdańska, bo jadę w zastępstwie za tatę na kabaret Limo; tata niestety wróci późno w nocy ze Słowacji, a to miał być jego prezent urodzinowy. :( Piłam dzisiaj japońską zieloną herbatę, przyjaciółka siostry przyniosła, hi hi, bardzo dobra była, nawet pokusiłabym się o jej kupno. Zielona herbata jest pełna zdrowia, z tego co wiem. Niedawno kupiłam sobie nowy szampon, Garnier, awokado z masłem shea. Nie spodziewałam się po nim zbyt wiele, ale z własnego doświadczenia wiem, że produkty Garniera są świetne. Zwykle jak myję włosy, to są bardzo suche i zniszczone. Ale wczoraj, gdy spłukiwałam szampon, były cudownie gładkie i jedwabiste. Czyli szampon ten zupełnie mnie zaskoczył. Mała rzecz, a cieszy. Alem się rozpisała! Kończę więc, miłego wieczoru. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz