sobota, 19 lutego 2011

back home

shhhh!

Dzień zaliczam do jak najbardziej udanych i pozytywnych. :) Opisałabym go w samych superlatywach, gdyż z Karo inaczej być nie może. :D Siedząc w Mc'u, patrzę na gościa, który jest zwrócony do mnie tyłem, ale ten tył jest taki znajomy... Jak wychodził, to go poznałam. Mój stary kolega! :D Oczywiście on mnie nie pamięta, no ale trudno. :D Spotkanie z Karoliną w kinie też było zaskakujące. Rzuciła mi się w ramiona i przeleciałyśmy dwa metry. :o Chemicznie przetworzone chipsy z Biedronki gut. ^ Także nie mam nic do dodania. :) Zaraz idę się umyć. Strasznie dziś zimno. :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz