poniedziałek, 10 stycznia 2011

Wiesz co, te kiszonki były dzisiaj całkiem niezłe.

 peacefully

Jestem dziwna... W głowie mi gra śpiewana modlitwa "Ojcze Nasz". Chcę się tego pozbyć z głowy, jejuś (tak, chciałam napisać Boże), to takie męczące, gdy non-stop leci "Ojcze Nasz". I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw... STOP!!!!!! Poddaję się. :(

Cytat z książki, która widnieje na zdjęciu, czyli "Gucci, Gucci, łapci". Cóż, z King'a przestawiłam się na literaturę... niszową. A jako że jestem zwolenniczką prawie wszystkich książek, to i takie również czytam.

Jest już szesnasta. GREAT! <ironia> Robię biologię, zaraz przeczytam drugi raz lekturę, bo jutro sprawdzian. I jutro też kartkówka z matematyki; jak dobrze, że wszystko umiem. Nie wiem tak naprawdę, jak można się uczyć na matematykę, gdyż tego nie umiem...

W czwartek chcę jechać do Wrzeszcza, żeby kupić Patrycji prezent urodzinowy. Mam nadzieję, że Karo również zawita we Wrzeszczu i się na chwilkę spotkamy. :>

A, i gardło mnie boli, jestem z tego powodu niewyobrażalnie zła, lecz ani tego nie pokazuję, ani tego nie widać. Naprawdę nie chcę być chora, a tu takie coś. Plum, plum, plum...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz