wtorek, 25 stycznia 2011

pac, pac

 możliwości kompakta 4 mpx i nieekologicznej żarówki <3

Dzień dobry, właśnie wróciłam od Karoliny. :-) Do pierwszej grałyśmy w Miliard w rozumie i właściwie to ciągle wygrywałam, ale to nie o to chodzi. :D Pamiętam, jak kilka lat temu nie potrafiłyśmy odpowiedzieć na 3/4 pytań - dzisiaj 3/4 to pikuś. ^^ Rano czytałam książkę, pomalowałam sobie paznokcie na niebiesko, a Karolina chrapała w najlepsze.

Zamierzam właśnie wypisać sobie wiadomości do nauczenia na historię, więc nie mam tutaj nic konkretnego do napisania, toteż kończę. Stopuję z czytaniem książek, teraz czas na naukę.


22:50
Tak naprawdę to miałam iść pół godziny temu spać, ale z racji tego, że mi się odechciało i nie mam ochoty na tykanie książki, to coś tu wyczaruję. Od godziny boli mnie brzuch, wiem już od czego. Mama mi podsunęła pod nos spaghetti o dwudziestej i zjadłam. :< A potem wcisnęłam jeszcze jogurt z gwiazdkami czekoladowymi. :< Chrup, chrup... :< Nikt mi już brzuszka nie pomasuje... Nie na wiele zdadzą się moje wysiłki. Do kitu ostatnio piszę. A miało być wesoło i bez zmartwień. ^ O, moja mama hoduje grzybka. To ohydne. Tworzy specyfik do picia, który zapewni jej długowieczność. Grzybek tybetański, o ile dobrze przeczytałam. Może powinnam też takie coś pić? Dwadzieścia dni, przed spaniem, żeby mieć dobrą przemianę materii, usunąć nadmiar złego cholesterolu, którego nie posiadam, nie borykać się z bezsennością, z którą nie mam do czynienia, zwiększyć libido, które mnie nie dotyczy, zapobiegać rośnięciu komórek rakowych, to też mnie nie dotyczy, no ale przede wszystkim być ładną i młodą do końca swojego istnienia. Trochę ironii nie zaszkodzi. :D Tak, to naprawdę działa. A, jeszcze zapobiega zaparciom i wzdęciom! To lepsze niż activia - reklamy was okłamują, ale cóż, takie mają zadanie. Hm, pomogłam niektórym walczącym z powyżej wypisanymi utrapieniami?... Moja mama wkręciła się w to na całego.


Ciasteczkowy potwór na mnie patrzy... :< Dobrze, rozbiorę się z różowej bluzy, ubiorę słuchawki, włącze muzykę, czyli Beetles (żuczki) albo coś z repertuaru Foals, odłożę Na ratunek Hannah na biurko, wsunę się pod kołdrę, przykryję po czubek głowy, ucałuję mojego misia, wypowiem magiczne słowa i przytulę go do piersi, by potem przez najbliższe mniej więcej pół- do godziny rozmyślać o "dupie maryni", która jest słodka i jędrna, a na dodatek ma iście alabastrowy kolor, co by nie zniechęcać zaciętych anty-solar ludzi. Widzicie, jak można zbudować strasznie złożone zdanie? Dobranoc.

2 komentarze:

  1. wcale nie wygrywałas ciągle xd

    OdpowiedzUsuń
  2. bo nie umiem rzucac kostką ;D
    I nie zaakaceptowala twojego komentarza , bo niechcący nacisnęło mi się na spam. Mozesz dodac jeszcze raz ;)

    OdpowiedzUsuń