środa, 29 grudnia 2010

TRUFELKI...

 свеча / chandelle

Witajcie! (powitanie godne gospodarza roku!!!!!!!) Weszłam do swojego pokoju i przeżyłam istny szok. Na półce książki rozwalone, łóżko również rozwalone... który huragan przeszedł przez mój pokój?! Huragan Anna... mamusia. Bynajmniej podczas układania książek wymyśliłam prezent urodzinowy. Regał, który sobie dawno temu wypatrzyłam w katalogu Ikea; tylko minusem tego prezentu jest to, że... trochę sobie postoi, zanim będę go mogła wykorzystać. Mój obecny mebel, który służy za wystawkę, półkę oraz szafę, jest mi potrzebny, bo na razie brak mi szafy na ubrania. Ale w takim razie schowam sobie pakunek pod łóżko i nowy regał będzie czekał na złożenie. Drugim prezentem mogłoby być 100 zł, które przeznaczyłabym na kupno ramek na zdjęcia i wywołanie zdjęć. :D Chyba że do 27-ego stycznia się rozmyślę. Ale tradycyjnie musi być książka. A na walentynki, czyli na moje imieniny, chciałabym dostać nowe trampki. :) Chyba te okazje trzeba wykorzystać... na każde inne zawsze proszę o książkę...

Muszę teraz wyszukać w Google Credo, bo trzeba się nauczyć na religię, a ja tego nie umiem zbytnio. :D Fakt, w kościele zawsze się mówi płynnie i bez zająknięcia (w moim przypadku albo wcale się nie mówi, albo się mówi z błędami, w każdym razie nikt nie zwraca na to uwagi). Jak już sobie to przepiszę, to się kładę do łóżka i czytam książkę. Jutro ją skończę, może dzisiaj. To będzie trzecia przeczytana książka podczas przerwy świątecznej. Następną też już podczas tej przerwy przeczytam. A jeszcze kolejną... nie wiem, może mi się uda, w każdym razie zostaną dwie plus trzy, które mama mi dzisiaj przyniesie od jej szefowej ("pożyczyłam" jej "Pod kopułą" S. Kinga, cudowna książka, gorąco polecam, sama muszę ją przeczytać kolejny raz). Dobrze, to ja już kończę, bo za kilka sekund wybija druga, a ja w tym dniu nic nie zrobiłam. To znaczy przeczytałam 63 strony książki i zjadłam rosół, po którym było mi niedobrze... ale teraz odsapnę od przebywania z Karoliną i będę rozkoszowała się samotnością. A to nie znaczy, że z Karoliną było źle, bo było naprawdę super. :) Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz