czwartek, 30 grudnia 2010

mityczne stworzenia zza parawanu

 ojej, a cóż to za koszmar?

Wstałam dość późno, ale zawdzięczam to zaśnięciu o drugiej w nocy. -.- Miałam wenę nie z tego świata i musiałam się oddać pisaniu. Możliwe że nic z tego nie wyszło i nikt nie będzie zachwycony, ale ja przynajmniej wypełniłam swoją powinność i dałam ujście kreatywności. Teraz próbuję rozruszać moje gałki oczne, ponieważ za chwilę chcę czytać książkę. :D Wczoraj rzeczywiście skończyłam czytać drugą część "Błękitnokrwistych" i nie powiem, ta książka mnie wciągnęła. Dziw nad dziwy, ale jest bardzo fajna. Nawet jeśli wątek wampiryczny już przeszedł do przesady, to autorka umie sklecić niezłą historię. Nawet jeśli na widok takich książek dostaję białej gorączki i mówię kategoryczne "nie". Sama bym sobie nie kupiła, szkoda pieniędzy, ale skoro Karolina mi pożyczyła, to zawsze warto skorzystać. No i było warto. :D Mama mi wczoraj przyniosła książki S. Kinga, wzięłam sobie "Cujo" i "Wielki marsz", bo "Chudszy" już czytałam (ale może wezmę i znów przeczytam).

Ogółem jutro chyba sylwestra spędzę sama. Pilot jest, telewizor jest, dekoder też jest (mam nadzieję, że może trochę więcej kreskówek dadzą na Fox)(mam nadzieję, że w ogóle będzie można coś obejrzeć, że nie zostanę sama z Animal Planet HD i z Discovery Showcase HD, które tak bardzo lubię ze względu na brak reklam). House'a nie ma. -.- Muszę tatę pogonić, żeby mi ściągnął wszystkie trzy sezony "Czystej krwi", bo na własną rękę chyba tego bym nie zrobiła. :D Tato, do roboty!

Kończę, cześć.

1 komentarz: