środa, 10 listopada 2010

Żwirki i muchomorki

orłowskie molo

To już środa po szkole, wieczór, odsapnięcie. Dowiedziałam się dzisiaj, że jadę w piątek do Warszawy. Fajno, tylko krócej będę z moją siostrzyczką w Gdańsku. :( Buuu... Nawet sobie rozkładu przejrzeć nie mogę, bo jest przerwa techniczna. Głupie pkp. :x

PRZYTULANIEC - od paru tygodniu leży na moim biurku kapselek od tymbarka z takim napisem. Pewnie Karola zostawiła, he he. Przydałby się ktoś, kto by mnie tak mocno przytulił. No dobra, e tam. Chciałabym sobie gdzieś pośpiewać, ale normalnie w szkole się nie da, bo szkolny chór jest dosłownie beznadziejny. Znaczy, nauczycielka muzyki jest okropna. Pff... Nie docenia talentów w naszej szkole, tylko je krytykuje!

Idę sobie poczytać książkę. Kurczę, doszłam aż do siódmego rozdziału! Szkoda, że nie umiem szybko czytać. :( Dwie książki na tydzień... fajnie by było. ^ Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz