wtorek, 23 listopada 2010

brudne prześcieradła

breakfast for supper

Dzisiaj się strasznie skompromitowałam i nie zamierzam o tym myśleć, ale leży w mojej naturze przejmowanie się nieistotnymi i mało ważnymi rzeczami. Powiedziałam coś, pomyliłam coś i teraz zastanawiam się, na jakie konsekwencje się naraziłam. Poza tym, zostałam nazwana dziś plotkarą przez osobę, z którą nie miałam do czynienia przez ponad dwa lata. Kolejny powód do przejmowania się. Gdybym miała coś ważnego do roboty, to nawet bym na to nie zwróciła uwagi. Jednak... plotkara? Ech, nie pasuje to kompletnie do mojego charakteru. Nie, nie, nie kompletnie, każdy ma w sobie coś z plotkarza, po prostu lubimy rozmawiać o tym, co się wydarzyło w naszym życiu, i wymieniać swoje spostrzeżenia. Nie ma tu nic do analizowania. <karci się w duchu> Przyznam się, że ostatnio zauważyłam w swoim zachowaniu w szkole coś takiego... okropnego, czego totalnie nie mogę pojąć (plus sprecyzować, co to dokładnie). Po prostu to jest i nie mogę się tego pozbyć. O! W trakcie rozmowy krzyczę, nie mówię. Często rzucam zgryźliwymi, nieprzemyślanymi i dziecinnymi komentarzami. Muszę się tego pozbyć jak najszybciej. Jednak ta klasa mnie zmienia, a ja nie chcę się zmieniać... osiągnęłam już taki stan, w którym chcę pozostać... nie na zawsze, ale na jakiś czas... Dodam jeszcze, że po prostu nie lubię jednego osobnika z mojej klasy i tak bardzo chcę, żeby go tam nie było... :< Przez niego jest źle, źle, źle... Klasa zrobiła się głośna i już nie jest taka sama, jak na początku roku. Zastanawiam się, jak długo przetrwam z opinią dobrej osoby, gdy tamten osobnik szaleje w naszym gronie... wiadomo, że on też mnie nie trawi. Gorzej: nienawidzi. :( Koniec dumania. Zostawiam to wszystko do rozstrzygnięcia na najbliższy czas.

O nie! Napisałam tak wiele i nie bardzo wiem, czy to opublikować... No ale co tam, opublikuję. Muszę przepisać parę zdań do zeszytu na informatykę, a potem legnę na łóżko i będę czytać (before "czytować") książkę. Dzisiaj sobie ją "czytowałam" na przerwach w szkole i w szatni pewna dziewczyna powiedziała mi, że jej mama też ją czytała i mówiła, że jest fajna, a koleżanka z klasy oświadczyła, że jej tata również ją przeczytał i ma wszystkie trzy części, na co ja z uśmiechem "to może mi pożyczy?". Sensacja. :D Poza tym, dzisiaj trzecie klasy pisały próbne testy humanistyczne i miały rozprawkę o takim temacie do myślenia; nie przytoczę go, bo nie pamiętam. Napiszę jednak, że gdybym ja miała napisać rozprawkę na ten temat, to prawdopodobnie wyszedłby mi z tego superesej. Oj, oj. :( Mam skłonność do pisania superesejów.

Jestem naprawdę bardzo zmęczona. Miałam dziś sprawdzian z chemii. Nie był trudny, ale jednak wielu rzeczy po prostu nie wiedziałam. Chciałabym chociaż cztery dostać. ^^ Dodatkowo się nie wyspałam, gdyż nie mogłam zasnąć, i o północy oglądałam telewizję, żeby zmęczyć oczy, pff. Mogłam się douczyć przynajmniej... A jutro mam ponoć sprawdzian z angielskiego. Fajno. :) Ogólnie to jestem zła na pocztę, bo w październiku (!) wysłałam list do przyjaciółki, który do niej nie doszedł, grr! Ciekawa jestem, czy w ogóle kiedyś dojdzie, bo chciałabym dostać odpowiedź, buu... (25.11 - dziś właśnie ten list dostałam, łii! :))

No dobra, to mykam, bo chyba mam teraz obiadek... :D Pa pa pa pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz