piątek, 1 lutego 2013

My God is a good God and He cares.

Nareszcie piątek! U spowiedzi byłam, co prawda trwało to jakieś trzy minuty i nie jestem zadowolona z mojej krótkotrwałej pamięci, chociaż cały rachunek sumienia zrobiłam... no i nie grzeszę świętością (czy świętością można grzeszyć?), więc coś tu jest nie tak; na mszy byłam, do domu wróciłam, pizzę zjadłam, nawet się umyłam, a to nowość! I tak siadam przed komputerem, skompletowawszy uprzednio zestaw malarski, ponieważ na dzisiejszy wieczór przeznaczyłam sobie wykonanie pracy plastycznej na środowe zajęcia artystyczne, patrzę na zadanie i załamuję ręce, bo parędziesiąt minut temu przebrałam się w piżamę, a wszystkie swoje dzisiejsze ubrania wyrzuciłam do kosza na brudną bieliznę. Szkoda. Wyjęłam je i zrobiłam im zdjęcie, ale to nie to samo... Cóż, let's see what I've got...


Ha, ha, wygląda to żałośnie. Nie sądzę, żebyście chcieli wiedzieć, skąd mam te rzeczy, a jeśli nawet, to zawsze możecie zapytać. To mój standardowy ubiór codzienny. No dobra, żartuję. Ale mundurek zawsze musi być i pod nim biała bluzka lub sweter (ja noszę kremowe swetry). Ogólnie ostatnio się z dziewczynami wkurzamy, że wszyscy wokół noszą kolorowe ubrania, a my musimy w pełnym umundurowaniu, bo zawsze naszą klasę sprawdzają, jeśli kilka osób nie ma białych koszulek... Co za głupia szkoła, hejt. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że nie muszę stać godzinę nad szafkami i zastanawiać się, co też dzisiaj ubrać. Przebieram tylko w spodniach, białych bluzkach, swetrach i koszuli. It's not that bad. Weekend (łekend) to inna sprawa.

9 komentarzy:

  1. Fakt, nam czesto ich nie sprawdzaja c:

    OdpowiedzUsuń
  2. hejt za ktorka notke i za brak zdjecia i za łekend i za to, ze mam cienszkie rzycie

    OdpowiedzUsuń
  3. To u was są jeszcze mundurki. Jak miałam chodzić w mundurku ostatni rok gimnazjum, to nie szło tego zdzierżyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwała, że mnie mundurki ominęły!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, teraz doceniam to, że u nas połowa szkoły może łazić w glanach.

    OdpowiedzUsuń
  6. też w gim miałam mundurek. tylko, że u mnie to ograniczało się do takiej jakby kamizelki, którą i tak najczęściej noszono w plecaku i zakładano na lekcje konkretnego nauczyciela. :) weekend! i łzy w oczach, bo to oznacza że już niebawem wtorek... nic tylko z tej radości z mostu skoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie wtorki to tortury. Dwie godziny polskiego od rana, a dwie ostatnie lekcje to chemie. Może to się wydać dziwne, ale polski szczerze znienawidziłam w LO, a chemia... No cóż. Boję się nauczycielki.

      Usuń
  7. Nie jestem zła, że masz większy pokój, nie złoszczę się z takich powodów, mimo, że jestem gimbusem ^^
    Wiesz, ale jak zobaczysz dziewczynę w turkusowych martensach w panterkę, to życie nagle zaczyna wyglądać zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham mój internet </3 Napisałam Ci długaśny komentarz po czym przy dodawaniu rozłączyło mi neta i komentarz się nigdzie nie zapisał -,-
    W każdym bądź razie pisałam o tym, że współczuję Ci chodzenia w mundurku chociaż ten Twój mundurek nie jest jeszcze taki zły. Ja jak byłam w trzeciej gimnazjum to wprowadzili ten nakaz chodzenia w mundurkach. Zanim moja szkoła się obudziła i zamówiła mundurki to minęła kupa czasu i po tym jak już je mieliśmy to jakoś miesiąc czy dwa później znieśli ten nakaz. Więc w sumie niedługo chodziłam w mundurku i to na wybrane lekcje, na które przypał było nie chodzić (jakieś zajęcia z kimś z dyrekcji czy coś xd). Beznadziejny ten mundurek był, mieliśmy takie granatowe bezrękawniki, brrr.
    A na forum serdecznie Cię zapraszam. Ja się od niego od razu uzależniłam...

    OdpowiedzUsuń