sobota, 19 stycznia 2013

"woman, I'm your man on the moon" i te wszystkie blogowe zabawy tez

Szykuje się dzisiaj długi post, a na pierwszy ogień idzie zdjęcie podsumowujące moje trzymiesięczne ogarnianie włosów. Wiele się nie zmieniło, oprócz tego, że ograniczyłam do minimum prostowanie i teraz na głowie mam takie ładne falki, których bym się nigdy przedtem po sobie nie spodziewała. A to wszystko dzięki w miarę normalnej pielęgnacji. Niedługo wybieram się do fryzjera, tuż przed feriami, żeby mnie nikt nie musiał oglądać w wersji po ścięciu, wtedy prezentuje się najgorzej. Schodzę z cieniowania, definitywnie. A od dzisiaj zaczynam robić raz w tygodniu maski z siemienia lnianego, bo nasiona leżą w szafce nieużywane, a w marcu się kończy ich termin ważności (swoją drogą - czy termin ważności w przypadku nasion ma jakieś znaczenie?), no i skończyła mi się maska od Pauliny, więc taki domowej roboty wynalazek jak znalazł. Cały dzień siedzę z tłustą od oliwki głową, niedługo najwyższy czas iść się umyć, bo późno się robi...
Następny w kolejce jest Alex Turner, na którego punkcie mam już drugi tydzień obsesję. Męczę ciągle soundtrack do "Submarine", "R U mine?" i tak dalej! No a poza tym to ciacho nad ciachami, podobnie jak Aaron Johnson, więc jarajmy się razem. Co do "Submarine", to wczoraj oglądałam jakoś od pierwszej do trzeciej w nocy. Nie dość, że w czterdziestej minucie dźwięk nie zgadzał się z obrazem, to jeszcze jak przełączyłam na napisy, po parunastu minutach włączył się limit. Ale w końcu znalazłam wersję z napisami i bez limitu, więc spokojnie dobrnęłam do zakończenia. Tak naprawdę nie wiem, po co nakręcono ten film. Podobał mi się ze względu na wykonanie, no i osobowość Olivera Tate'a, ale wszystko było taaakie pokręcone... Najwspanialszy cytat? "Proszę zwolnić Olivera z zajęć. Jego malutkie serduszko jest złamane". SŁODKIE!
Wczoraj byłam chora, dzisiaj wracam do zdrowia... Tantum Verde i milion herbat na dzień pomaga, już mnie tak bardzo gardło nie boli. I nawet zrobiłam moją kronikę rodzinną, woohoo! Aż się zdziwiłam, tak naprawdę poważnie, bo liczy ona ok. 120 stron... czy to nie za dużo? No i nie jestem zbyt oszczędna w stosunku do papieru, zużyłam go mnóstwo. Kiedy dostanę z powrotem kronikę, to większość, jak nie całość, tego papieru znajdzie się w pojemniku na makulaturę, ewentualnie w mojej szafce na zadrukowane z jednej strony kartki. To będzie bardziej pożyteczne.

Zostałam zaproszona przez Nathie do kolejnej blogowej zabawy - Liebster Award. Kurczę, przez te zabawy czuję, że mój blog traci swoją tożsamość, stąd ten obszerny post, w którym choć trochę opisuję, jak mi mijają dni... Wybaczcie mi, że tak restrykcyjnie stosuję się do zasad "30 Day Challenge", ale... no po prostu tak je zrozumiałam i tak je będę przestrzegać. Mam nadzieję, że nie macie mi tego aż tak za złe. Okay, let me answer Natalia's questions:

1. Wolisz dawać prezenty czy je dostawać? Odpowiedź uzasadnij.
Wolę zarówno dawać prezenty, jak i je dostawać. Oczywiście bardziej wolę dostawać, bo jestem materialistką. Lubię sprawiać drugiej osobie przyjemność, czasem zaskakiwać ją swoim nietypowym pomysłem, o ile na taki kiedykolwiek wpadłam. I lubię też być zaskakiwana (oczywiście mile), co rozumie się samo przez się. Jednak kiedy zdarzy się sytuacja, że dany prezent - nieważne czy mój, czy ofiarowany mnie - jest wadliwy, to czuję się odpowiedzialna za tę jego wadę i jest mi przykro, że osoba, która dała mi prezent lub osoba, która dostała ode mnie prezent, znajduje się w takiej sytuacji. Is that normal?

2. Jest coś, czego panicznie się boisz? Jeśli tak, to co to jest?
Nie, nie boję się niczego panicznie.

3. Jak wygląda Twój dzień, kiedy nie wychodzisz z domu?
Generalnie wszystkie moje dni są nudne, chyba że spędzam je z ludźmi. Jak jestem w domu, to są potrójnie nudne, oczywiście dla osoby postronnej. W typową sobotę wstaję z łóżka i się myję, następnie coś zjadam, ogólnie cały dzień dużo jem, bo dużo czytam, a jak dużo czytam, to dużo jem. Piję herbaty też dużo, czasem oglądam filmy, przesiaduję też przed komputerem. Pod koniec dnia idę się umyć, znów czytam, następnie znużona tym całym lenistwem rzucam się w objęcia Morfeusza i taki jest mój koniec. Sad but true.

4. Spełniło się już jakieś Twoje wielkie marzenie? Jeśli tak, to jakie?
I owszem, spełniło się w jakiejś mierze, choć takie marzenia nigdy nie spełniają się w zupełności. Nie chcę się tym dzielić na forum publicznym, więc niestety nie powiem, jakie to marzenie. :)

5. Masz ulubiony kubek? Opisz go.
Tak, mam, kocham wszystkie moje kubki, ale ten jest najlepszy. Jest zwykłych rozmiarów, u dołu trochę zwężony, wyżej się rozszerza, szarego koloru z szarym psem na białym tle... PO CO JA OPISUJĘ KUBKI... Mieści się w nim idealna ilość herbaty, którą wypijam w około dwie minuty.

6. Jaka jest Twoja ulubiona firma kosmetyczna?
A nie wiem, może Ziaja, bo polska, tania i nie testuje na zwierzakach, a poza tym kosmetyki z tej firmy dobrze działają na moją skórę.

7. Z jaką piosenką masz miłe wspomnienia?
Myslę, że jest to piosenka "My boy builds coffins" Florence And The Machine, choć dla niektórych ten wybór może wydawać się nieuzasadniony, bo piosenka sama w sobie wesoła i pozytywna nie jest.

8. Ulubione słodycze?
Zdecydowanie czekolada we wszystkich postaciach, no i Grześki bez czekolady, mniam.

9. Skąd czerpiesz inspiracje na wpisy na blogu?
Z monotonii życia codziennego.

10. Jaki jest Twój ulubiony film i dlaczego?
Mój ulubiony film (jeden z ulubionych tak na dobrą sprawę) opisywałam kilka dni temu, dlatego dzisiaj nie będę się nad nim rozwodzić. "500 Days of Summer" i wszystko jasne.

11. Co w sobie lubisz najbardziej i dlaczego?
Właściwie to lubię w sobie fakt, iż jestem stała w uczuciach, a to się nieczęsto zdarza, jeśli wierzyć moim obserwacjom zachowań dzisiejszej młodzieży i generalnie ludzi. Bardzo przywiązuję się do osób, z którymi utrzymuję dłuższy kontakt pośredni bądź bezpośredni. Może jest to nieraz bolesne i uciążliwe, ale tak naprawdę bardzo mi potrzebne, bo wiem, że coś jednak w środku czuję.

Jeżeli nie czujecie się jeszcze znużeni, zapraszam na następną część wyczerpującego postu... NN, proszę o konstruktywny hejt!

Myślę, że w takiej formie jest bardziej czytelne. Zrobiłam zdjęcie jednej z notatek zamieszczonej w moim zeszycie od języka polskiego. Przygotowuję się już na zmasowany atak bardziej niż bardzo zaskoczonej ludności... a może sami macie takie pismo? Zaznaczam, że na sprawdzianach je powiększam, bo muszę.

No to dobranoc...

9 komentarzy:

  1. Jakie literki. ;p moje są na połowę linii zawsze :D kontynuuj ten challenge, bo jest świetny : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porząsiu, i tak miałam zamiar dotrwać do końca...

      Usuń
  2. Takie duze posty to przyjemnsc dla moich oczu, muahaha. Nie wierze w to co widze, no nie wierze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Ty masz fajne włoski *.*
    Dziękuję za odpowiedzi na pytanka.
    Ale masz strasznie drobniutkie pismo, w sumie to Cię za nie podziwiam - pewnie dzięki temu dużo miejsca w zeszytach zyskujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To zacznę od końca... Twoje pismo przypomina mi pismo, ahh, nie mogę pozbyć się tych powtórzeń, mojej przyjaciółki. Sama próbowała kiedyś pisać takimi małymi literkami, ale zrezygnowałam po paru dniach, bo ze śmiechem stwierdziłam, że zapisanie tematu na lekcji polskiego, gdzie staram się najładniej pisać, zajmuje mi 20 minut, wcale nie przesadzam :D Co oczywiście nie zmienia faktu, że małe pismo jest dla mnie bardzo ładne i trochę tajemnicze.
    Ziaja tez jest moją ulubiona firmą kosmetyczną, chociaż, jakby się nad tym zastanowić, sama nie wiem czemu. Po prostu ją lubię i już.
    Gdzie ty znalazłaś taki ciacho?! *.* Muszę obejrzeć ten film, chociaż filmów, które muszę obejrzeć jest setki i pewnie nigdy się z tym nie wyrobię. Jakoś włączenie komputera, otwarcie odpowiedniej strony, wyszukanie filmu i rozgoszczenie się na fotelu jest dla mnie zbyt czasochłonne, wolę poczytać książkę ;-)
    Och, przypomniałaś mi, że muszę wziąć się za odbudowę moich zniszczonych końcówek. Mam to szczęście i nie muszę prostować włosów, bo mam już wystarczająco proste. I, o ironio, chciałabym mieć loki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie malusie... Ja piszę ogromne litery, nawet ślepiec się doczyta :D A co do włosów - ogromna zmiana! Też bym tak chciała :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog jest zdecydowanie moim ulubionym! ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. A dlaczego, jeśli mogę wierzyć? :)

      Usuń