czwartek, 31 stycznia 2013

e-ryk

 TAK SIĘ ROBI ZAWODOWE SŁOCIE
u Martyniaczka w październiku

Cieszmy się i radujmy, bo przeżyłam czwartek. Uczyłam się wczoraj tego idiotycznego WOS-u do pierwszej w nocy i dupa, dostałam 4+, jestem bardzo na siebie zła. Od poniedziałku same czwórki mi wpadają do dziennika, dopadła mnie zła passa... aż się wczoraj z tego powodu rozbeczałam. Ale dzisiaj stopuję, jutro jest piątek, tylko kartkówka z matematyki, stosunkowo prosta, oby nie było czwórki, tylko piątka. Został tylko tydzień do ferii, nawet nie wiecie, jak się z tego powodu cieszę, już mam plan książek do poczytania. Jakiś dentysta, Sylwester, nocka z Karo też się znajdzie. Czas zaplanowany. Przyjdzie moja paczka, zamówię bilety na Open'era może, będę się jarać całe ferie. Jak zobaczyłam dzisiaj zdjęcie Main Stage, to aż zapiałam z zachwytu (nie żeby coś), bo KOL i ja w tym tłumie, KOL i ja w tłumie, KOL, ja, Jared, ja, on, ja... Czyżbym wzdychała do basisty? To takie pospolite... A, przecież jestem pospolita. Wszystko gra. Do ferii zdążę zrobić cały Challenge, więc moje posty znów staną się normalne i będą pojawiać się co kilka dni, finally. Szczerze mówiąc, jestem z siebie tak trochę dumna, w końcu wytrzymałam już dwadzieścia jeden dni; z drugiej strony przed Challengem wolałam nie siedzieć przed komputerem tak długo (post równa się okazja do poszperania w blogosferze równa się trzy godziny tycia), miałam więcej czasu na robienie innych rzeczy. Muszę na nowo wyrobić sobie nawyk zasiadania tutaj co dwa dni na przykład. Dzisiaj przyjechała do mnie babcia z dziadkiem, wręczyli mi mój przedostatni prezent urodzinowy. Porozmawialiśmy trochę, wypiliśmy herbaty i kawy, spędziliśmy razem miłą godzinę. Chyba wynagrodziłam trochę babci fakt, że jej nie odwiedzam prawie wcale. Chociaż może sobie to ubzdurałam... nie wiem. W każdym razie dostałam taki balsam do ciała z olejkiem babassu i zastanawiam się, czy nie użyć go do włosów, bo nie lubię balsamów do ciała... wolę oliwki. Dzisiaj po kąpieli sobie go użyję do ciała, jutro do włosów zamiast odżywki jako pierwsze O i zobaczę, czy jest sens. Najwyżej oddam mamie. Zrezygnowałam z robienia "glutka", bo nie mam odpowiedniego sitka, a ziarenek na włosy przecież kłaść nie będę... Zamiast tego zacznę pić siemię lniane, tylko muszę obczaić, czy da się je zmielić blenderem. Raz piłam takie niezmielone, to nie było tak źle (niezmielone dobre jest dla żołądka), ale jednak chyba wolę zmielone, bo zawsze mogę skorzystać z sitka. Chciałam się jeszcze wam pożalić, bo dzisiaj stało się coś nieprzyjemnego z moim małym palcem. It hurt as hell. Dlatego nie lubię grać w piłkę ręczną, bo zaczepiam wszystkim, co się da, o ludzi. W tym przypadku mój mały palec wykrzywił się na przedramieniu Pauliny. Nie wiem, czy jest zbity, czy coś, ale boli. Ha, ha, ha, ale przeżywam. KONIEC.

Na pewno się zastanawiacie, co też jest moją ulubioną rzeczą (wyczuwacie ironię?).

Może są to skarpetki?


 A może są to moje nogi?


A MOŻE TO JESTEM JA?!
W PIŻAMIE!!!!!!!


Nie.

My absolutely favourite stuff is my room.
Tak, wszystko się kręci wokół mojego pokoju. Oznacza to, że jestem totalnym nolifem i w ogóle powinnam się schować pod krzesło. Jednak nikt mi nie zabroni powiedzieć, że uwielbiam przebywać w tym miejscu. Tutaj codziennie śpię w megasuperhiperwygodnym łóżku, otulona najwspanialej pachnącą kołdrą na świecie (bo moją). Tutaj codziennie czytam książkę i wypijam hektolitry herbaty, tutaj się ubieram, tutaj się uczę i tutaj siedzę przed komputerem, pisząc bloga, oglądając film, słuchając muzyki stworzonej przez incredible awesome artists. Tutaj oglądam Caspara Lee i szczerzę moje krzywe, żółte zęby do monitora. Tutaj spędzam zazwyczaj czas ze znajomymi (TO JA MAM ZNAJOMYCH?!?!?!). Tutaj hoduję dupsko i męczę mojego psa. Tutaj wszystko i nic.
Czy ktoś jeszcze tak bardzo kocha swój pokój jak ja?

Pytanie retoryczne z kącika przemyśleń Lil Zet:
Czy nagość zakryta ma sens? Skoro jest zakryta, to nie nagość. Prawda?

"I wish it was longer, most peaceful 2 minutes and 57 seconds of my life. Love music."

6 komentarzy:

  1. Opener?! Zazdroszczę!!!! Masz przecudowny pokój. Marzę o takim łóżku!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym pojechała, ale funduszy brak :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Te TAG w Twoim wykonaniu jest rozbrajający :) Te skarpetki są trochę przerażające, ale co tam. Ech, oczywiście musisz mieć większy pokój ode mnie ładniejszy, wrrr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uwielbiam własny pokój, bo to azyl, skrawek prywatności. Zgadzam się z Asią - cudnie masz :)
    Co do ocen: czwórka w liceum to zazwyczaj sukces, zacznij się przyzwyczajać :D A na studiach? Cud, miód i orzeszki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja spędzam tam wręcz za dużo czasu zdaniem Rodziciela, ale się nie przejmuję ;D
      Zła passa w końcu minie, zobaczysz :)

      Usuń
  5. Zła pass? No dobra w sumie ja byłam podobna w tej materii. Ale jak się teraz takie coś czyta to, aż dziwnie mi z tym...

    OdpowiedzUsuń