niedziela, 2 grudnia 2012

Why do I smile at people who I'd much rather kick in the eye?

 ukradłam aparat i zrobiłam sobie zdjęcia w łazience, kill me

(JA ZA PARĘ DNI) W oparach wstrętu do jutrzejszego dnia natrafiłam na "Best II" The Smiths i znacznie poprawił mi się humor. Thanks, guys. Miałam ten wieczór spędzić inaczej, ale tak jak wczoraj/dzisiaj, spędzam go przed komputerem. Cóż poradzę na moją manię na Misfits (skończyłam oglądać wszystkie odcinki czwartej serii, jakie się dotąd pojawiły na Kinomaniaku) i słuchanie udergroundowej, indie rockowej muzyki, której znajdywaniem na YT ostatnio się zajmuję. Dzisiaj nie zrobiłam nic odkrywczego, nawet się nie nauczyłam na biologię, bo oczywiście wpadłam na iście genialny pomysł włączenia Harrego Pottera, ściszenia go do minimum i w takim towarzystwie powtarzania informacji dawno nabytych w celach kartkówkowych. Nic z tego! Tak jest zawsze... Co niedzielę jestem zmuszona zaprzestać nauki, bo nie mam po prostu chęci na to i robię cokolwiek, byleby nie dotykać książek. Chrzanić to (ale jestem niegrzeczna)! "Does the body rule the mind or does the mind rule the body?" Dobrą rzeczą, jaką udało mi się dzisiaj zrobić, a właściwie mojemu tacie, to usunięcie wszystkich wirusów z komputera i przenośnych pamięci - wiem, że was to nie obchodzi. Zastanawiałam się, czy szóstego grudnia zastanę coś w bucie. Pamiętam, jak w zeszłym roku obudziłam się, zeszłam na dół lub nie (nie zdołałam tego zarejestrować) i zobaczyłam to - najnowszą powieść, prawie świeżo ściągniętą z billboardów - "Dallas '69" Stephena Kinga. Och, jakże się ucieszyłam! W tym roku chyba będzie z tym problem, bo mama brutalnie zostawia nas na pięć dni, w ciągu których będziemy zmuszeni jeść PIZZĘ, a tata chyba nigdy nie przejmował roli Mikiego. Płaczę! Tym smutnym akcentem zakończę dzisiejszy post (to już drugi tego dnia czy może się mylę?), ponieważ muszę utonąć w prysznicu. Dodam, że jutro poniedziałek. Tak, też nie lubię poniedziałków, so...
Poza tym uwielbiam słowo "pathetic" (czyt. pefetik) w wykonaniu Rudiego (00:12).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz