niedziela, 28 października 2012

The sky will be my shroud, a monument of cloud.

 zachód

Dlaczego weekendy są takie krótkie? Dlaczego w ogóle czas tak szybko mija? Niedawno przecież były wakacje, trzydziestostopniowe upały, spanie do dziesiątej, pozorna beztroska. Brakuje mi tego trochę. Ten kończący się już tydzień jest kompletnym zawirowaniem z poplątaniem. Jak tak popatrzeć, nie mam zbyt wiele obowiązków, a mimo to powoli się wypalam. Czuję się strasznie zmęczona, nie dosypiam, nie potrafię zebrać sił. W piątek się trochę odstresowałam - urodziny Pauliny naprawdę się udały, choć z początku się na to nie zanosiło; teraz czekam na zdjęcia. Chyba tego potrzebowałam. Z drugiej strony znów zrobiło mi się źle i niedobrze, powrót jesiennej chandry, rozstania, tęsknota, zimno. Najgorsze jest to, że nie mam żadnych refleksji, które mogłabym przelać tutaj czy gdziekolwiek, cały dzień spędziłam na czytaniu, graniu i siedzeniu w Internecie. Wieje nudą do kwadratu. Na dodatek zbliża się znienawidzone przeze mnie święto pierwszego listopada, czas, w którym mam ochotę zostać na cały dzień w łóżku, pod ciepłą kołdrą, i z niego nie wyłazić, bo wiem, że czeka mnie jazda w siną dal, kilkugodzinne marznięcie i płacz, że tak mi zimno, tak mi źle. No cóż, przeżyję to jakoś, byle do przodu, byle do świąt. I'm sorry, I'm lost.

21 komentarzy:

  1. Jakże smutny depresyjny post. Też nie mam na nic ochoty, ale u mnie..chyba to normalne ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. To bolesne, szkoda, że Święto Zmarłych to nie weekend :c
    Zdołowałaś mnie, nie mam już na nic ochoty, idę dusić myszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie, to chyba jesień tak na ludzi działa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie, jeszcze przed chwilą było lato i wakacje, a teraz patrzę przez okno i co widzę? Wszystko wręcz tonie w śniegu. Aż wierzyć się nie chce. Ale musimy jakoś to przetrwać. Tylko ten nagły przypływ bożonarodzeniowego nastroju jest trochę wkurzający i nie na miejscu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesienno-zimowy okres po prostu trzeba przeżyć. Dla mnie też jest ciężki, ale poddać się nie zamierzam. Kobiety muszą być silne, moja droga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! A zadufani w sobie faceci śmią mówić o nas "słaba płeć" :P

      Usuń
  6. A może rozwiązaniem tego wszystkiego byłaby zwyczajna przerwa?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nuda wcale nie jest zła. Może w nadmiernych ilościach i owszem, ale uwierz mi, iż momentami nie marzę o niczym innym, a o tym, by po prostu położyć się do łóżka i bezczynnie gapić się w sufit, nie mając przeczucia, że trwonię cenny czas.
    Do święta pierwszego listopada, w zasadzie nie mam żadnego stosunku - ani go nie lubię, ani za nim nie przepadam. Ono po prostu jest, ja nic z tym nie zrobię, a kochać zmarłych mogę (i nawet powinnam) zawsze. Ot, tyle w temacie :)

    Ps. Piękne zdjęcie <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Znienawidzone pewno dlatego, że nawet nie próbujesz ich polubić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo wytwarza Ci się warstwa ochronna na zimę ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, czy ludzie obrastają tłuszczem na zimę, czy nie, ale zwierzęta na pewno ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. No i potwierdza się moja teoria o magazynowaniu tłuszczu na mrozy ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. O tak, dobrze rozumiem to zmęczenie. Sama mam teraz tyle na głowie, że po prostu brak mi sił i czasu na cokolwiek, a w dodatku od listopada zapisuję się na dodatkowe "pochłaniacze czasu", jak to mawia moja przyjaciółka ;)
    Zdjęcie jest śliczne i niezależnie od tego co będziesz sobie burczeć pod nosem (bo tak to sobie właśnie wyobrażam), zdania nie zmienię ;P
    A święta mi się mieszają i niespecjalnie mnie to obchodzi, bo do obu mam podobny stosunek ;)

    I dziękuję bardzo za miłe słowa co do fotografii ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Troche dołujący ten twój post, ale wiesz takie uroki zimy :), będzie dobrze!- musi

    OdpowiedzUsuń
  14. Byle do świąt, owszem. Też czuję znużenie; po napisaniu naprawdę trudnego testu czuję ulgę, jakby wszystko się zatrzymało, czas, rok szkolny, wszystko, a minuty upływają, zostaje mi coraz mniej czasu na napisanie kolejnego testu, kolejnego. Na okrągło klasówki, kartkówki, pytania. Przepraszam, że nie komentuję, ale nawet swojego bloga ostatnio zaczęłam bardzo zaniedbywać, w ogóle, cały ten bloggerski świat, to trochę męczy, robię sobie przewlekłą przerwę, trwającą od kilku miesięcy. Bywa, nie daję rady.
    Jak mi idzie w gimnazjum? Bardzo dobrze, wreszcie mam znajomych na poziomie, naprawdę świetną "paczkę", jeśli tak to można nazwać, taką, no wiesz, inteligentną. Bo to w końcu mieszanka-śmietanka ludzi z regionu (żartuję oczywiście, dla mnie to żenada, takie mówienie o dobrym poziomie tej szkoły, jakim nauczyciele raczą nas codziennie, na każdej lekcji).
    Nauka jest, dużo nauki. Może dobrze, to nauczy mnie obowiązkowości, której u mnie brak. Na razie wyrabiam, jest ciężko, ale to, że piszę ten komentarz i rozmawiam na skypie, a nie zakuwam do konkursu z biologii, chyba świadczy o tym, iż nie jest jeszcze tak źle :)
    Obiecuję sobie, że będę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam i przepraszam, że mnie tu nie było..

    OdpowiedzUsuń
  15. Heh. Dzięki weekendom mam cel w życiu, doczekać weekendu. :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też uważam, że czas zdecydowanie za szybko leci.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czas naprawdę strasznie szybko ucieka. Nim się obejrzę, a będę pisała maturę.

    OdpowiedzUsuń