sobota, 3 listopada 2012

my stomach is on fire

 hyhy

Ten tydzień był naprawdę szalony, począwszy od trójki z fizyki, zakańczając na wspólnych obiadach trwających dwa dni... Ponad godzinę temu oficjalnie zakończyliśmy nagrywanie naszego debiutanckiego filmiku krótkometrażowego na pewien konkurs. Cóż to były za emocje! Dzisiaj o dziewiątej rano (!) zerwałam się z łóżka, zjadłam szybko z Natalią paczkę chipsów serowych i pomknęłam do domu, cała zmęczona, z tłustym włosiem zwisającym z czoła i mętlikiem w głowie. Umyłam się, przebrałam w dresy, ubrałam różową opaskę i stanęłam w kuchni, prosząc mamę o pokrojenie orzeszków... Cóż zaserwowałam swoim znajomym? Włoską zupę pomidorową, łososia w miodowo-orzechowej panierce oraz muffiny dyniowe (zostało mi jeszcze ciasto, mam ochotę je zrobić, ale tak na noc nie wypada, jeszcze mnie bardziej brzuch rozboli, grr). Wiecie, pierwszy raz miałam styczność z dynią, zupełnie nie wiedziałam, jak ją pokroić, aczkolwiek te babeczki wyszły naprawdę dobre! Długo je trzymałam w piekarniku, nie chciały się upiec... w końcu się wkurzyłam, wyjęłam i okazało się, że już są gotowe. Upiekły się na murzynka, hi, hi. Poza tym, że moja kuchnia wyglądała jak jedno wielkie pobojowisko, to chyba gościom smakowało... Teraz siedzę zgarbiona w salonie, czując ciężar minionego tygodnia, i załamując się na myśl o szykujących się trzech sprawdzianach szkolnych, testu z dodatkowego angielskiego oraz konkursu kuratoryjnego z chemii. Nie chce mi się do kwadratu. Jestem zmęczona. Wybaczcie, że tak zwlekam z odpisywaniem na komentarze, ale szczerze mówiąc - nie mam czasu, staram się odpowiadać na te najkrótsze chociaż...

3 komentarze:

  1. Widzę, że dzień minął Ci naprawdę przyjemne i w sumie zazdroszczę trochę tych wszystkich smakołyków, bo ja przez ostatnie dni żywię się głównie słodyczami (taaak, już czuję te dodatkowe kilogramy, ale ciiii ;)). Współczuję natomiast zmęczenia, bo choć sama także mam całą masę rzeczy do zrobienia, to przynajmniej przez tych kilka dni naprawdę wypoczęłam, spędzając czas z ukochanym starszym bratem, jego narzeczoną, a także jej rodziną. Teraz, po tych trzech dniach pełnych błogiego lenistwa mogę w końcu zabrać się do pracy i mam nadzieję, że pójdzie mi to w miarę sprawnie :)
    A Tobie... życzę motywacji do działania. I wypocznij nam w końcu, ot co! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja się cieszę, że nie mam już fizyki! Menu, które przygotowałaś swoim znajomym brzmi niesamowicie smacznie!
    Życzę powodzenia na konkursie z chemii!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trójka z fizyki to nie szaleństwo, to norma. Brawo, zgaduję, że nam go nie udostępnisz :c My nagrywaliśmy sporo różnych filmików, głównie chłopacy z naszej klasy. Jak można jeść rano chipsy, jesteś zua! Dynie są faaaajne, zawsze zjadam połowę, to dziwne.'
    Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń