niedziela, 29 lipca 2012

to tylko taki zwrot retoryczny

 Ferguson IV

Nie pytajcie, dlaczego postanowiłam napisać nowy rozdział mojego życia (jak lirycznie!) akurat o tej niezwykle wczesnej godzinie, i tak wam odpowiem, zanim otworzycie usta. Powyżej przedstawiam wam z braku laku pewną mewę, do której podeszłam na odległość mniej więcej pięciu centymetrów, zanim zaczęła się wycofywać. Ciekawskie stworzenie, zapewne głodne i spragnione, mimo tego złego spojrzenia. Patrząc po zdjęciach wnioskuję, iż w Chorwacji jest dość sporo gatunków mew, ja sama złapałam okiem mego obiektywu ze trzy różnie wyglądające mewy. Nie żeby mnie interesowały ptaki. Chciałam wam oznajmić, że bardzo lubię słowo "kmieć", to za sprawą "Świata bez końca" Folletta, z którą to książką wczoraj, po ponad dziesięciodniowym związku, z łezką w oku się rozstałam. A dzisiaj rozpoczęłam i niedawno skończyłam "Zniewolenie" C. Jones, napisaną tragicznie prostym językiem powieść z jednego z cykli dla nastolatków. Żałuję, że dla nastolatków, bowiem fabuła przypadła mi do gustu, ale ten język i zubożałe love story... Mówię stanowcze "nie", po trzecią część raczej nie sięgnę. Kurczę, stwierdzam, iż czas mija w zatrważającym tempie. Po części spodziewałam się, że tak będzie, z racji mojego wyjazdu na wczasy, aczkolwiek nie przewidywałam aż takiego szybkiego przeskoku z lipca na sierpień. Co się będę żalić, powinnam się cieszyć, że mamy taki skwar i duchotę, w końcu tego pragnęłam przez cały rok szkolny, wstawać rano i czuć delikatną warstewkę potu na mej skórze, zapowiedź nadchodzącego upału, słyszeć dźwięki dolatujące zza otwartego okna, dźwięki świata budzącego się do życia o godzinie dziewiątej rano, wsiadać na rower i jechać do sklepu, nie przejmować się wiązaniem sznurowadeł czy owijaniem szyi szalikiem; układać się do snu o przeróżnych godzinach bez żadnych ograniczeń, słuchać wieczornego koncertu świerszczy i myśleć o nadchodzących dniach, dogłębnie analizować w ciągu kilkunastu minut wszystkie troski i niepowodzenia zalegające w czeluściach dość pojemnego serca. Śmiem twierdzić, iż wakacje to najprzyjemniejszy okres w całym roku, jednak nic nie zastąpi mi szkoły, która tak kształtuje moją osobowość (niekoniecznie w dobrym kierunku...), w której spotykam się z ludźmi i przeżywam stresy związane z kartkówkami, odpytywaniem i innymi bzdetami, ale na dzień dzisiejszy odpycham świadomość jej istnienia jak najdalej od siebie i relaksuję się na myśl o jutrzejszej sielance. Chciałabym wreszcie wrócić do formy i poczyniłam już ogromny postęp w tym kierunku, czytam szybciej, czytam lepiej, czytam dla samej siebie, uszczęśliwiam się, przeżywam, chłonę wiedzę i uczucia, tak jak tego pragnęłam. (Rzewny post, wiedziałam, że tak będzie.) Pomijając wszystko to, co tutaj napisałam, pragnę na uwieńczenie całości pozdrowić moją najwspanialszą siostrzyczkę, Karolinę, która teraz leży chora w łóżku i zmaga się z letnią grypą, jaka dopadła ją po nierozmyślnym chodzeniu po dworze w mokrych włosach. Kocham cię i tak strasznie tęsknię za tobą. Wakacje to też czas naszej rozłąki, dlatego w pewnych momentach myślę, że dobrze, iż tak szybko mijają, przynajmniej szybciej się do niej przytulę i opowiem jej mnóstwo historii, jakie mi się w ciągu nich przydarzyły. Robię się powoli śpiąca, słucham "End of the day" Blue Foundation i myślę o moim wczorajszym śnie. Chyba do końca życia go nie zapomnę, a konkretnie jednego wątku całkowicie wyjętego z kontekstu: mówiąc ogólnikowo, byłam na wakacjach z rodziną, w tropikach, wracałam wieczorem nabrzeżem wypełnionym białymi łódkami; przy jednej z łódek zauważyłam, że pewien mężczyzna ma atak, coś niedobrego się z nim działo, upadł i leżał (ciekawe zestawienie słów), a w środku łódki wypełnionej wodą topiło się niemowlę w foteliku samochodowym (też nie wiem, jakim cudem się topiło); pospieszyłam, by dziecko uratować, ale... wpatrywałam się w nie, raz tonęło, raz się wynurzało i otwierało swoje cudne oczy, uśmiechając się do mnie, a potem znów się topiło, na poważnie, więc je wyłowiłam i przytuliłam; po chwili z zaniepokojeniem odsunęłam niemowlę od siebie i zauważyłam, że nie oddycha, położyłam je więc na ziemi i trzęsącymi się rękoma próbowałam reanimować, jednak było za późno... (podkład: ponury song, może nawet Damiena Rice'a "I remember", rozpoczynając od trzeciej minuty) Wróciłam do podupadłego hotelu, w którym mieszkaliśmy, położyłam się do łóżka i słyszałam kroki mamy, zdenerwowanej moim późnym powrotem, ale nie przejęło mnie to, zbyt mocno byłam rozemocjonowana wydarzeniami z nabrzeża. Chciałam, by ktoś mnie uratował od tych wspomnień, przyleciał do mnie i przytulił, powiedział, że to się nigdy nie zdarzyło. Nie byle kto - uważam, że pragnienie nawiązujące do tej akurat osoby jest więcej niż dziwne, ale mniejsza. Topię się, dosłownie się topię, jeszcze jedno pociągnięcie wody i się roztopię. Czuję truskawki. Kubek po lodach truskawkowo-waniliowych stał się mogiłą, to również jest nietypowe, duch komara może być ze mnie dumny, że sprawiłam mu nie lada gratkę rozpływania się w słodkich resztkach mojego posiłku.  Żegnam się z wami na dziś, miłej nocy.

13 komentarzy:

  1. Zawsze staram się przynajmniej pobieżnie przeczytać czyjegoś posta, bo wiem, że większość odwiedzających skupia się na komentowaniu zdjęć.
    Całkowicie się z Tobą zgadzam, że wakacje to najprzyjemniejszy okres w ciągu roku. Jak tak sobie pomyślę to najwięcej rzeczy dzieje się właśnie w tym czasie. Tak jakby wszystko czekało na zakończenie szkoły.
    "End of the day" uwielbiam tę piosenkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też wakacje mijają za szybko, tym bardziej, ze w połowie sierpnia zaczynam naukę do poprawy. Staram się cieszyć słodki lenistwem, co dość dobrze mi wychodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę się razem z tobą, ale też trochę zazdroszczę... tak po ludzku, o ^^

      Życie to komediodramat, dlatego upodobałam sobie ironiczne mówienie o rzeczach przykrych. Wiem, że nie warto się starać, dlatego między mną a Agą nastąpił definitywny koniec. Cholernie szkoda tych wspólnych lat, ale myślę, że ból kiedyś minie, a w sercu pozostanie to, co dobre :)

      Usuń
    2. Sama absolutnie Ci tego nie życzę. Za kopa dziękuję, czuję go do tej pory :D

      To bardzo miłe, że mój zblazowany styl przypadł Ci do gustu ^^ Telenowela jest w sieci, ale wolałabym nie podawać adresu. To okropna, pokręcona i gorzka historia, powstająca pod wpływem najbardziej negatywnych emocji. Szczerze odradzam czytania.

      Usuń
    3. O kurczę... przystopuj z komplementami, bo popadnę w samozachwyt :D Mówiąc zupełnie poważnie: pisać lubiłam od czasów podstawówki, ale dopiero w liceum odkryłam, że słowami można się bawić. Znam ludzi, którzy potrafią opisać w barwniejszy sposób wyprawę do marketu niż inni podróż dookoła świata i właśnie to jest fascynujące. Na razie wiele mi do tego brakuje, ale cały czas ćwiczę :)

      Naprawdę, jeżeli komuś odradzam, to wiem, co mówię. To nie jest typowe internetowe opowiadanie o szalonych nastolatkach, tylko taki trochę komediodramat o ludziach w wieku 50+ Więcej nie zdradzę, bo daję głowę, że ostudziłam Twój zapał :P

      Usuń
    4. Na własną odpowiedzialność, łap linka:

      http://bzdurny-sens.blog.onet.pl/

      Ostrzegam raz jeszcze, że normalne toto nie jest.

      Usuń
    5. Na Onet najlepiej wchodzić wieczorem lub rankiem... cudownego uzdrowienia nie ma co oczekiwać :P

      Usuń
    6. Rozumiem, nie śmiałabym Cię popędzać ;) I tak jestem pod wrażeniem, że nie zwiałaś od razu :D

      Usuń
  3. Ja wcale nie tęskniłam za siostrą, po prostu tak często mam jej dość, że w ogóle nie odczułam rozłąki. Zresztą 11 dni, co to jest. Swoją drogą miałam dzisiaj porąbany sen, ale nawet fajny, więc xD Dziwiło mnie tylko co ja niby w drużynie bejsbolowej robię O.o Ale sama nie wiem, czy wolę być w śnie jedna z osób biorących udział, czy oglądać siebie z boku wiedząc że to ja, ale nie do końca się czuć sobą. Jak film. Może wezmę się za tę powieść? Hm... Nie wiem. Ostatnio nie mam na nic czasu, książkę która ma ledwo ponad 400 stron czytałam prawie cały lipiec >.< Porażka. Niby nic nie robię, a czas mija stanowczo za szybko. A babcia do mnie wypala z tekstem że mi dupa rośnie. Miło.
    A co do wody 1,80€ za dużą butelkę to mało, gdyż byłam zmuszona zakupić na stacji pół litrową za 1,99€. Tragedia. Niby europejskie ceny, ale w Sanremo dało się kupił 1,5l za 15 centów. Tzn ja nie kupowałam bo mi nie była potrzebna, ale koleżanki tak.
    Na kolonie musisz koniecznie pojechać! :) A co do pizzy... Chyba nawet nie opłacałoby mi się na nią wybierać. Rzymu też nie widziałam, czyli za kilka lat zabieram się z kilkoma osobami i na własną rękę Rzym, pizza, spaghetti i lody włoskie ^^
    A czas po-obozowy mija mi bardzo szybko. W lipcu miałam uprac plecak i piórnik, żeby później był spokój, ale do tej pory tego nie zrobiłam. Trudno. Sierpień mnie zaskoczył, bo dla mnie lipiec nie istniał praktycznie w tym roku. Szkoda trochę. Znając mnie, wakacje poczuję tydzień przed ich końcem, chociaż swoją droga ja czuję te wakacje! :) Nie wiem co ja za głupoty gadam xdd Bywa.
    Cyklu zwierzeń nie będzie. Miał być, ale lepiej o niektórych sprawach nie mówić :) Oczywiście opiszę jeszcze Gardaland [byłaś?] i to raczej będzie koniec.
    Ja ogólnie kocham Nutelle, więc wiesz :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie, czytanie :) Do pisania już dawno opadł mi zapał. Zresztą brak mi talentu :) To nie wiem, ja trafiłam na miejsce gdzie gałki były duże, nawet bardzo *.* Hyhy i były pyszne, ale wybór też był ogromny, wiec wiesz.

      Usuń
  4. Nie przepadam za ptactwem morskim, przynajmniej w moim mieście, ptactwo morskie, jak sama nazwa mówi, powinno być nad morzem, a nie siedzieć na latarniach wzdłuż chodnika i śmiać się ze mnie, gdy idę do szkoły. Tak naprawdę większość pozycji dla nastolatków jest dość słaba, albo to sztampowe zmierzchoromanse, albo naiwne przygodówki itp. Te wakacje lecą jak szalone, dlaczego tak się dzieję? We wcześniejszych klasach podstawówki wakacje zawsze strasznie mi się dłużyły, ale teraz? To niesprawiedliwe, gdy nie były mi potrzebne, było ich za dużo, a teraz, gdy jestem spragniona odpoczynku, mijają jak z bicza strzelił. Chorwacja - chyba we wakacje 50% jej populacji stanowią Polacy -_- Letnia grypa? Chorowanie latem jest jakieś inne... Biegunka? Ok. Wymioty od słońca? Ok. Ale grypa przez mokre włosy... Nie.
    Gdyby nie egzaminy i konkursy też cieszyłabym się z powrotu do szkoły, ale tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na bagnach jest po prostu jedno z największych lęgowisk mewy śmieszki, to dlatego. Do tego cała masa rybitw...
      Albo są napisane zbyt prosto, albo autorzy chcą zabłysnąć i zaczynają tworzyć dziwadła językowe, nie wiem, co jest gorsze. Chyba mam to samo, trzeba się rozwijać.
      Kiedyś właśnie nie miałam za bardzo co robić, chodziłam na zajęcia do biblioteki, wychodziłam przed blok, a nie, tylko komputer i gnicie w domu. Życie jest jak kula śniegu staczana z pagórka - im dalej, tym szybciej leci.Psa nie myje się w dzień? To kiedy? W różnych filmach zawsze widziałam, jak pies jest myty w ogródku na trawie, w blasku słońca. Ilu rzeczy człowiek nie wie. Szkoda, że ja nie potrafię tak się wyluzować, cały czas czuję te wielkie oczekiwania, jakie wszyscy we mnie pokładają, jak to zabrzmiało...

      Usuń
    2. Do Ustronia Morskiego, to niedaleko Kołobrzegu, jeżdżę tam co roku, znam każdy stragan i smażalnię na trasie :)
      Nie wiem, kiedy zaczęłam odwracać się od młodzieżówek, przez mamę-polonistkę zawsze czytałam ,,nieodpowiednie" książki. Gdy jej klasa omawiała ,,Balladynę" czy ,,Antygonę", to siłą rzeczy ja też je czytałam, mimo, że byłam dopiero w 1-3. Ale te młodzieżówki też lubiłam, nie powiem, że nie, ale denerwowały mnie romanse i książki ludzi, którym wydaje się, że wszystkie nastolatki to ladacznice.

      Usuń