wtorek, 17 lipca 2012

my new amazing thing!

 poznajcie sir Monty Python'a Juniora!

Wybaczcie za tę krew, ale nie mam siły już jej zmywać, zużyłam chyba pięć patyczków kosmetycznych i tyle z tego wyszło, że wciąż ją mam. Jaram się moim cackiem od paru godzin już, jest taki słodki i tak milusio ściska mi ucho, ach. Milusio też boli, ale już się do tego przyzwyczaiłam, więc nie ma problemu. Robił mi go przystojny czarnowłosy facet ze Stoneheads w Gdańsku, pozdrawiam serdecznie, pewnie nigdy się już nie spotkamy, chyba że zachce mi się tam wrócić i spytać, ile ta sztanga ma, do cholery, milimetrów średnicy... Ogólnie jeśli ktoś chce sobie zrobić, to polecam to studio, przebijanie bez znieczulenia, trwało jakąś minutę, nie odczuwałam wielkiego bólu, nie zaciskałam zębów, nie krzyczałam. Tak więc mit o bolesności robienia industriala został przeze mnie obalony. Facet się zdziwił, że tak mi krew leci, ale cóż, moja krew tak już ma... Poza tą rewelacją kupiłam sobie na przecenie śliczne sandałki na platformie i szpilce w Zarze, w kolorze bladoróżowym, podchodzącym pod nude. Jestem zadowolona z dzisiejszego dnia, mimo tej całej ulewy, mimo mojego położenia się do łóżka o piątej nad ranem i standardowego wake up'u o dziewiątej, mimo tego, że jestem głodna i że bolą mnie plecy oraz ramiona. Zdążyłam odwiedzić w ciągu paru godzin dwa empiki w Gdańsku, w jednym przesiedziałam półtorej godziny na posadzce, czytając książkę, wypożyczyłam książki z biblioteki, oczywiście jednej nie było, a miała być do odbioru dzisiaj... I zrobiłam wieś party na ławce w Galerii, gdyż zjadłam przepyszną bułkę z ziarnami słonecznika w zestawieniu z niewielkim pomidorem, który umyłam w toalecie w gorącej wodzie... Chyba nie mam sił, by tu pisać, więc pozostawiam was z SMPJ, love him so much! Mój tata się przeraził, jak go zobaczył, ha, ha. Od małego straszy, niedobrze... Od dzisiaj śpię na lewym boku, to jedyny minus tego całego przebijania. Nie lubię spać na lewym boku. Miłego wieczoru!

1 komentarz: