wtorek, 24 lipca 2012

Kto rodzi sie prostakiem, prostakiem przemija.

 moje pseudoartystyczne zdjęcia

Chyba odnalazłam ukryte zasoby chęci do pisania na tym blogu, aczkolwiek są one niewielkie, więc postaram się je jak najlepiej wykorzystać. Bredzę na noc! Jak wam mijają wakacje, ludzie? Widzę, że świetnie, prawdopodobnie wszyscy dokądś wyjechaliście lub po prostu przestaliście tu zaglądać, tak, ja i moja samotność w sieci. Słucham sobie "Sto tysięcy jednakowych miast", stwierdzam, że jest mi gorąco, że mam nieświeży oddech po zjedzeniu płatków z mlekiem, że własnoręcznie przygotowana herbata mrożona jest niesmaczna, że... No ale po co narzekać, lepiej się uśmiechać! Powyżej widzicie ułamek moich włoskich zdjęć, tak, są cudowne, lubię Ople. Cóż ja robiłam w tym mieście? Grado, Grado... ach, tak! Chodziłam po ulicy, zaglądałam do kościołów i wydałam moje 1,50 euro na kawałek pizzy. Nie ma co opowiadać, to był nasz ostatni dzień we Włoszech, nie chciało nam się kompletnie nic, mimo tego, że było stosunkowo ciepło (jakby było gorąco, to już w ogóle byśmy padli). W domu nie robię praktycznie nic - zmuszam się do czytania, do mycia naczyń (hejtuję mycie naczyń), do oglądania telewizji i cudowania. Powinnam zacząć pisać jakąś love story, ale chyba nawet na to nie mam chęci. Ja, wyprana z uczuć pesymistka. Wczoraj pojechałyśmy z Natalią na spontaniczną wycieczkę rowerową do Gdańska, tak o, żeby zapełnić czas. Jutro miałyśmy jechać do Sobieszewa, ale mam humory i nie jadę, po części dlatego, że nie chcę narażać swojego krocza na kolejne odparzenia. Gwoli ścisłości, smaruję się kremem przeciw odparzeniom dla niemowląt, ja szalona. Pomaga. Niby w okresie niemowlęcym i dziecięcym miałam uczulenie na produkty Johnson's, ale teraz tylko sporadycznie wyskakują krostki na nogach; czego się nie robi, by poczuć ten wspaniały zapach. "I'm bear". Mam ochotę meetnąć się z kimś poznanym w necie, problem tkwi w tym, że nikogo nie znam. GDZIE MOJA WODA? Pragnę ogłosić wszem i wobec, iż mój Junior dzisiaj obchodzi swoje pierwsze tydzieńszyny (ewentualnie tydzieńsznicę) - kongratulejszyn, sir. Dostał prezencik w postaci czyszczenia Octeniseptem, ucieszył się niepomiernie. Ostatnio mnie trochę swędzi (ociupinkę), mam nadzieję, że to przelotne i nic się złego z nim nie dzieje. Skończyłam dzisiaj oglądać piąty sezon Skinsów i za nic nie potrafię zrozumieć Franky, jej odmienności, jej wszystkiego; jest ciekawą, tajemniczą postacią, ale scenarzysta chyba zostawił odsłonę prawdy jako wisienkę na torcie... mam taką nadzieję przynajmniej.

3 komentarze:

  1. Aaa, trzeba zamazać rejestrację!
    Nie wyjechałam, a i tak nie wchodziłam na bloggera, byłam wyzuta z sił i pomysłów. Włochy... Wszyscy gdzieś wyjeżdżają. Rowery to zło i diabelski wynalazek, wolę chodzić, niż jeździć na takim ustrojstwie. Kto jest tym prostakiem, o którym mowa w tytule?

    Prostacy to ci ludzie, którzy zostawiają rybie łby i łuski po skrobaniu na stanowisku wędkarskim, puszki piwa i całą resztę. Świnia to nie człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ostatnie zdjęcie wcale nie jest jakieś pseudoartystyczne, tylko artystyczne! Bardzo mi się podoba :)
    Nie wszyscy wyjechali na wakacje, ja tu wciąż jestem i nic się nie zapowiada, że mnie nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyjechałam. Tak od razu przez myśl przemknęły mi Włochy i się nie pomyliłam! :)Będę tu zaglądać, bo po prostu lubię. A jeśli nie będzie mnie dłuższy czas to i tak w końcu wrócę :) Wyprana z uczuć pesymistka? Mówisz o mnie czy o sobie? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń